grosik pod ławkę, gotów go szukać przez cały tydzień. Naśladuje sroki — jak powiada Derossi. Cokolwiek znajdzie: stare pióra, marki pocztowe używane, szpilki, ogarki ze świec — wszystko chowa. Od dwóch lat zbiera marki pocztowe i ma już ich całe setki, z różnych krajów, w wielkim albumie, który następnie sprzeda księgarzowi, gdy go całkiem zapełni. Tymczasem zaś księgarz daje mu darmo kajety za to, iż wielu chłopców przyprowadza do jego sklepu. W szkole handluje ciągle, codzień urządza sprzedaże, loterye, zamiany; potem żałuje, że się mieniał, i chce napowrót odbierać swoje rzeczy; kupuje za dwa, a sprzedaje za cztery; gra w pióra i nigdy nie przegra; odprzedaje stare dzienniki na bibułę do sklepów i ma książeczkę z białego papieru, gdzie wpisuje swoje interesa, pełną dodawań i odejmowań. W szkole przykłada się tylko do nauki rachunków, a jeżeli wzdycha do medalu, to jedynie dlatego, aby mieć wstęp darmo do teatru maryonetek. Mnie się on podoba, mnie on bawi. Podczas jego odwiedzin bawiliśmy się w kupca z wagami. On zna cenę prawdziwą każdej rzeczy, zna się na wadze, a zawiniątka z papieru robi tak zgrabnie i prędko, jak w sklepie. Powiada, że skoro tylko szkoły ukończy, zaraz założy sklep, założy handel nowy, wymyślony przez niego. Był niezmiernie ucieszony, żem mu dał kilka zagranicznych marek, i powiedział mi dokładnie, po ile się każda sprzedaje do zbioru marek. Mój ojciec, udając, że czyta gazetę, słuchał go i uśmiechał się nieznacznie. Kieszenie jego, które zakrywa długim, czarnym płaszczem, są wiecznie wypchane owym dro-
Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/71
Ta strona została uwierzytelniona.