Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

szu, jego ojciec uczęszcza do szkoły wieczornéj, aby się uczyć czytać, jego matka jest praczką. I muszą go kochać rodzice, bo choć tak ubogo ubrany, lecz zabezpieczony od chłodu — i odzież starannie połatana, i krawat na szyi porządnie zawiązany ręką jego matki. Jego ojciec — jak mówił — to nie ułamek, olbrzym prawdziwy, który z trudnością przez drzwi przechodzi, ale dobry i nazywa zawsze syna: „ty mój pyszczku zajęczy;” syn natomiast jest bardzo mały. O czwartéj zjedliśmy razem podwieczorek, składający się z chleba i winogron, siedząc na sofie, a kiedyśmy wstali, nie wiem już czemu mój ojciec nie dał mi oczyścić poręczy sofy, którą murarczuk pobrudził swoją kurteczką: zatrzymał moją rękę i następnie sam nieznacznie starł ślady wapna z owej poręczy. W zabawie murarczuk zgubił guzik od kurtki i moja matka sama mu go przyszyła, a on się zaczerwienił i patrzył, jak mama przyszywała, zdziwiony i zawstydzony, dech w sobie tamując. Potém pokazywałem mu albumy z karykaturami, a on, sam tego nie spostrzegając, naśladował wszystkie te zabawne miny tak wybornie, że nawet ojciec mój śmiał się. Taki był zadowolony i rozbawiony, iż kiedy odchodził, zapomniał włożyć swój podarty kapelusz, i już na schodach, aby mi okazać swą wdzięczność, zrobił tę swoją śmieszną minkę. Nazywa się on Antoni Rabukko i ma lat osiem i osiem miesięcy...

Wiesz-że, synu, dlaczego nie chciałem, byś oczyścił sofę? Bo czyścić ją, podczas gdyby patrzył twój to-