Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

wania do domu i znaczną część nocy na téj pracy przy stoliku przepędzał. Ostatniemi czasy dostał był w pewnéj redakcyi, która wydawała gazetę i książki zeszytami, robotę stałą, polegającą na tém, by na gotowych opaskach wypisywać imiona i adresy prenumeratorów; za każde pięćset takich papierowych pasków, opatrzonych czytelnym i foremnym napisem, pobierał zapłaty trzy franki. Ale ta praca nużyła go bardzo i często się na to przed swą rodziną uskarżał przy obiedzie.
— Oczy moje się psują — mawiał, — ta nocna praca mnie zabija.
Syn powiedział doń pewnego razu:
— Tatku, pozwól mnie pracować za siebie; wiesz, że i ja mniéj więcej tak samo napisać potrafię.
Ale ojciec odrzekł.
— Nie, nie, synku; ty masz się uczyć; twoja szkoła jest rzeczą o wiele ważniejszą, niż te opaski; miałbym wyrzut sumienia, gdybym ci choć godzinę od nauki ujął; dziękuję, ale nie chcę i nie mów mi o tém więcéj.
Syn wiedział, iż w takich rzeczach skoro ojciec raz powiedział: nie, to już żadne nalegania nie pomogą. — i umilkł. Lecz nie dał za wygranę i oto jak sobie poradził.