nego zarobku, a które wszyscy powitali, klaszcząc w ręce z radości. Wówczas i Julek nabrał otuchy i powiedział sobie w duchu:
„Nie, drogi, biedny ojczulku, nie przestanę cię zwodzić; wszystkich sił dobędę, aby się w ciągu dnia uczyć porządnie; lecz w nocy będę pracował, jak dotąd: i dla ciebie i dla innych.“
A ojciec rzekł:
— O trzydzieści dwa franki więcéj! Jestem bardzo zadowolony... Tylko oto ten tam — i wskazał na Julka, — ten mnie martwi.
Julek zniósł wymówkę w milczeniu, połykając łzy, które go za gardło ścisnęły, ale jednocześnie uczuł w sercu wielką jakąś błogość. I daléj ze wszystkich sił pracował. Ale dodając niewywczas do niewywczasu, znużenie do znużenia, coraz bardziej siły swoje nadwątlał i coraz mu trudniéj było walczyć z samym sobą. Taki stan rzeczy trwał już od dwóch miesięcy. Ojciec robił synowi częste wymówki i poglądał nań z coraz większém niezadowoleniem.
Pewnego dnia poszedł do nauczyciela, aby od niego wiadomości zasięgnąć, a nauczyciel powiedział mu:
— Tak na ogół nieźle jest, nieźle, bo ma zdolności. Ale nie widzę już w nim tej ochoty do nauk, co dawniéj. Ćwiczenia piśmienne robi jak-
Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/92
Ta strona została uwierzytelniona.