Strona:Pamiętnik lalki (1935).djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —

dziłam się ogromnie w towarzystwie milczących pajaców i lalek.
Nazajutrz wbiegła Lunia i, zabierając mnie z sobą, zaniosła do pokoju swojej mamusi, opowiadając mi przez drogę, że zobaczymy tam suknię balową i dużo, dużo klejnotów...
I rzeczywiście olśniona byłam brylantami, kolczykami, bransoletami i innemi pięknemi ozdobami, jakie pokazywała mi Lunia.
Wyczuwałam, że moja mateczka nie miała pozwolenia na oglądanie tych piękności, a tembardziej na branie do rąk wszystkiego, co tu leżało, ale ani prawa nie miałam do robienia jej przestróg, ani, niestety, głosu...
Stojąc nad prześliczną broszką z brylantów, Lunia dotknęła nią prawie mego noska, chcąc mi ją należycie pokazać,