na szczęście ust rozchylonych w bezmyślnym uśmiechu, jak to było w modzie wówczas. „Nareszcie lalka o myślącym wyglądzie“ — powiedział kierownik działu lalek. Kazał mi zrobić peruczkę z prawdziwych włosów i posłać mnie do szwalni. Tu ubrano mnie odpowiednio ładnie, dołączono jeszcze komplet bielizny i dwie sukienki i odesłano do sklepu. Zaledwie dwa dni stałam na wystawie. Kupił mnie ojciec Luni. „Proszę dać mi tę lalkę z zamkniętą buzią“ — powiedział do panny sklepowej. Przez wieko mego pudełka słyszałam radosne okrzyki, jakimi powitała mnie moja nowa pani.
— Tatusiu, tatusiu, to pewnie nowa laleczka dla mnie! — wołał cienki głosik. — Daj, daj, ja sama rozpakuję.
— Nie, Luniu, tę lalkę ja rozpakuję — rozległ się głos ojca.
Po chwili wyjęto mnie z pudełka. Lunia wyciągnęła rączki, ale ojciec usunął ją łagodnie.