przebywała ze mną w ogrodzie, gdzie można się było ukryć w altance lub wśród gęstych krzewów.
— Nie rozumiem, czemu tak gniewano się na Lunię za gadatliwość — przerwał Lili murzynek — ostatecznie to nie jest taka straszna wada. Dziewczynka była w domu sama, nie miała towarzystwa dzieci, więc nic dziwnego, że mówiła dużo.
— Ach, ale to gadulstwo było przyczyną wielu przykrości — powiedziała lalka. — Zaraz wam o nich opowiem. Matka Luni haftowała na imieniny dla swego męża poduszkę na kanapę. Miała to być niespodzianka i mamusia prosiła Lunię, żeby nie mówiła o tym ojcu. Lunia przyrzekła. Ale nie dotrzymała słowa. Pewnego razu matka posłała ją po ołówek do gabinetu.
— Po co ci potrzebny ołówek? — spytał ojciec.
— Mamusia chce przerysować wzór