„będę go miał za szelmę, kto z wojewodzianką mazowiecką pójdzie w laniec!” Wojewodzina mazowiecka, matka, baba dumna i męskiego serca, na te słowa rozkazała Kazimierzowi, podkomorzemu koronnemu, synowi swemu, aby natychmiast szedł do tańca z siostrą; — skoro z nią stanął do tańca podkomorzy, wojewoda lubelski zawołał na niego: „otóż jesteś szelma!“ Podkomorzy odbił to słowo na wojewodę, ztąd rozruch i rwetes do szpad (obaj albowiem nosili się w fraucuzkim stroju). Ale gospodarz balu surowy, pogroziwszy obiema aresztem za porwanie się do oręża pod bokiem królewskim, i za nieuszanowanie domu swego, kazał natychmiast obiema wynieść się z kompanii. Posłuszni rozkazowi, którego lekce ważyć u Bielińskiego niebezpieczne bylo, wyszli, a wychodząd dali sobie parol na pojedynek, który podług zmowy odprawili trzeciego dnia pod Piasecznem, o mil 3 od Warszawy na pistolety z koni. Wojewoda zabił konia pod podkomorzym, który, padając na ziemię, wołał przejęty strachem, ile młody i w pierwszém polu takowej okazyi: „kocham pana wojewodę“; za pośrednictwem sekuudantów ścisnęli się na placu i z dobrą manierą rozjechali. Nim przybyli do domów swoich, już w każdym wiedziano, co się stało na pojedynku. Gdy podkomorzy stanął przed matką, chcąc ją w rękę pocałować, zamiast znaku ukontentowania, że zdrów powrócił, odebrał od niéj policzek, z takiém przywitaniem: „Wolałabym cię widzieć trupem z placu przyniesionego, niź z taką ohyda powracającego. Niezów się synem moim, jeżeli téj hańby niepowetujesz.“ Podkomorzy ledwo przez połowę czując w sobie takiéj zręczności, jaką miał do oręża wszelkiego rodzaju wojewoda, nieradby się był więcéj z nim kłócić: ale dla matki rad nierad musiał. Pogodziwszy się więc i pokwitowawszy z zatargi po pierwszym pojedynku, trzeba było szukać nowéj do kłótni przyczyny. Tę dały paszkwile z obu stron biegające. Wojewoda srodze tchnięty honorem swojéj Anusi, najbardziéj w tych paszkwilach szarpanym, wyzwal powtóre podkomorzego, dawszy mu na wolą wybór placu i oręża. Podkomorzy determinował plac pod Puławami, majętnością wuja swego Czartoryskiego, wojewody ruskiego; — oręż — pistolety. Pojedynek ten niedoszedł, pneszkodzony aresztem królewskim (o który, jak mówiono, postarała się familia podkomorzego, nieufając szczęściu i widząc możniejszego
Strona:Pamiętniki do panowania Augusta III i Stanisława Augusta.djvu/11
Ta strona została przepisana.