Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/148

Ta strona została przepisana.
Zwierzenia małżeńskie.

Lekarz zawsze jest predestynowany do słuchania zwierzeń swoich pacjentów na tematy małżeńskie. Chwilami wydaje mi się, że niepopularność lekarzy Ubezpieczalni w tym również ma swoje powody, że nie mogą oni, mając zbyt ograniczony czas, wysłuchiwać różnego rodzaju skarg żon na mężów i odwrotnie. Zdając sobie z tego sprawę, w miarę możności poruszam ten temat, szczególnie o ile pacjentka lub pacjent cierpią na jakieś wyraźnie niesprecyzowane dolegliwości. Z inteligencją zawsze się jakoś dogadywałam i pomagałam, stosując w pewnych dawkach psychoanalizę. Trudniej natomiast o wiele jest dojść do porozumienia z kobietami prostymi, cierpiącymi na neurastenię seksualną. Jedna z takich pacjentek wyraźnie mi oświadczyła.
— Napewno byłoby lepiej, jakby mnie zbadał „mężczyzna“.
— Z tego rodzaju dolegliwościami nie powinna się pani zgłaszać do Ubezpieczalni — odpowiedziałam jej krótko.
Zupełnie inna sprawa z inteligencją. Przyszła raz do mnie pewna pani, która rok przedtem wyszła za mąż. Był to początek lata i na szczęście, mając mało pacjentów, mogłam sobie uciąć rozmówkę z chorą w swoim gabinecie. Po zbadaniu, stwierdziłam u pacjentki tylko znaczne osłabienie i wyczerpanie. W trakcie badania chora zaczęła płakać.
— Co się pani stało? — zapytałam, współczując.
— Ach, mam takiego niedobrego męża — rozpoczęła chora, a łzy kapały jej po palcach, w których trzymała mokrą od łez chusteczkę. Rozpoczęło się opowiadanie.
Wyszła za mąż za wdowca, który ma troje dzieci, już starsze, bo od 18 do 22 lat. Przed trzema miesiącami urodził jej się synek, którego kocha nad życie. Wszystko przy nim sama robi i nie pozwoli dotknąć się go obcemu. Mąż tymczasem nie okazuje jej najmniejszego zainteresowania. Chce sam wyjechać na wakacje, by odpocząć. Chora była dawniej instruktorką rolną i dobrze zarabiała. Teraz wzięłaby się natychmiast do pracy, ale nie ma przy kim dziecka zostawić.
— A czy pani mąż nie pomyślał o tym, że i pani powinna na lato wyjechać z dzieckiem?
— Ależ tak. On nawet każe mi wyjechać z dzieckiem do krewnych na wieś, ale o nowej posadzie dla mnie nie chce myśleć.
Pomyślałam chwilę nad tym i następnie poczęłam tłumaczyć jak mogłam najłagodniej:
— W tej całej sprawie, niestety muszę przyznać rację pani mężowi. Przypuszczam, że pani nie posądzi mnie, że chcę źle pani poradzić, ale wyobrażam sobie, że u państwa istnieją następujące warunki. Mąż pąni jest dość wysokim urzędnikiem. Zapewne ma męczącą i denerwującą pracę. Pani i dziecko wymagają spokoju, ale i mąż też wymaga odpoczynku. Zapewne pani mąż choruje na wątrobę.