Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/174

Ta strona została przepisana.

w ciągu roku. Zarobki ich wynoszą 3 zł dziennie. Tyle o ubezpieczonych z „Fortuny“.
Dość znaczna liczba ubezpieczonych ma swe własne domki, otoczojne zwykle małym ogródkiem warzywnym, wielu też posiada 1 — 2 morgi piaszczystego pola, na którym w prymitywny sposób uprawia kartofle lub żyto. Są to małorolni chłopi, którzy korzystając z nadarzających się możliwości zarobkowych w przemyśle, ruszyli ławą do fabryki, zostawszy jednak na miejscu i nie przenosząc się na stałe do miasta, obronili się skutecznie przed zupełną proletaryzacją. W reszcie rejonu, który obejmuje wschodnie przedmieścia miasta i przyległą okolicę, panują stosunki nie wiele się różniące od opisanych. Z wyjątkiem „centrum willowego“, gdzie są miaszkania wielopokojowe, urządzone z komfortem — kwestia mieszkania jest jeszcze ostrzejsza, niż na „Fortunie“. Ilość mieszkań jednopokojowych jest tu jeszcze większa, zwłaszcza w bezpośrednim sąsiedztwie miasta. Spotkać tu też można zjawisko rodzin współmieszkających: w jednej izbie 2 lub nawet 3 rodziny. Spowinowacenie lub nawet bliskie pokrewieństwo tych rodzin tylko w małej mierze łagodzi sam nagi a okrutny fakt ciągłego współżycia, gdzie najintymniejsze stosunki jednej rodziny z konieczności muszą odbywać się na oczach członków drugiej. Mnie interesuje raczej zdrowotna strona sprawy. Znam dwie takie rodziny, współmieszkające w jednej izbie, gdzie jedna rodzina luetyczna zaraziła w ciągłym obcowaniu dzieci drugiej. W drugim znanym mi wypadku członkowie jednej rodziny cierpią na czynną gruźlicę. Jaki będzie los członków rodziny współmieszkającej, nie trudno sobie wyobrazić.
Od głównej ulicy w mym rejonie, ciągnącej się wzdłuż szosy, biegną do pobliskiego miasteczka, odgałęzia się pod kątem prostym kilka małych równoległych uliczek, dopiero świeżo — przed 8 — 10 laty — zabudowanych. Są one zamieszkiwane przez element napływowy, przeważnie rekrutujący się z służby dworskiej, która skuszona wielkimi zarobkami w przemyśle w okresie wysokiej koniunktury, wywędrowała do miasta. Tutaj w ciągu kilku lat z zaoszczędzonych pieniędzy i dzięki udzielonemu kredytowi ludzie ci zbudowali sobie małe, drewniane domki. Dziś przy niskich zarobkach, a nawet czasowym bezrobociu nie są w stanie wywiązać się z ciążących na nich zobowiązań i cierpią nędzę i głód. Reasumując powyższe można powiedzieć, że rejon mój jest gęsto zaludniony przez ubezpieczonych, którzy ciężko pracują, bardzo nędznie zarabiają, źle mieszkają, niedostatecznie się odżywiają, nieodpowiednio się ubierają i dlatego łatwo stają się pastwą — oni oraz członkowie ich rodzin — groźnych a podstępnych chorób.
18. XI.W zeszłym tygodniu był jeden wypadek płonicy. Obawiałem się już nadciągającej epidemii, na szczęście wypadek okazał się sporadyczny. Ciężka ta choroba wieku dziecięcego w ostatnich latach jakoś dziwnie złagodniała, jakby skryła swe drapieżne szpony. Większość wypadków przebiega łagodnie, bez komplikacji. Do najczęstszych powikłań