mu, co w pierwszym rzędzie objawia się brakiem odporności w stosunku do gruźlicy.
Długotrwale stany gorączkowe, których przyczyną jest gruźlica, czy to w formie gruźlicy czynnej gruczołów okołoskrzelowych, czy to nacisku okołoogniskowego, a które prowadzą do wyniszczenia dziecka, są często następstwem „niewinnej“ odry.
Odra w niebywały sposób zwiększyła ilość wizyt domowych. Jak przed 7-iu laty tak i teraz ilość wyjazdów osiąga rekordowe liczby. Ubezpieczony wprawdzie „krost“ się nie boi, dziecko włożył do łóżka — do tego już go przynaglać nie trzeba — i dał mu miód do picia. Ale zawezwać lekarza nie zawadzi. Dziecko ma taki „chrypiący“ kaszel, gorączka dochodzi do 40° — czy tam czasem nie wyniknie jakieś „zapalenie“ płuc.
2. II. Pierwszy wypadek śmierci przy odrze. Zaczęło się od nagłego wypadku natychmiast po rozpoczęciu przyjęć w gabinecie. Do poczekalni wpadła S. z krzykiem i płaczem, że dziecko jej się dusi. Z trudem tylko udało mi się wydostać od przerażonej i lamentującej kobiety kilka ważniejszych szczegółów: dziecko dostało wczoraj odrę, wysypka była „rzetelna“, wiadomo na „krosty“ każde dziecko musi chorować. Nagle dziś nad ranem zauważyła, że dziecko „robi boczkami“, ochrypło i nie może wydobyć głosu, dusi się, całe zsiniało.
Nie tracąc czasu wsiadłem do dorożki, zostawiając oczywiście poczekalnię, wypełnioną po brzegi pacjentami.
Dziecko, dziewczynka około półtora-roczna, miało typowy krup błoniczy, który dołączył się do podstawowej choroby, odry. Wciągania były bardzo głębokie, mostek zapadał się dotykając prawie kręgosłupa, dziecko odrzuciło główkę w tył, napięło wszystkie mięśnie pomocnicze, walcząc rozpaczliwie o odrobinę powietrza. Na lewym migdałku zauważyłem mały, brudny nalot, ale i bez tego nalotu byłbym wstrzyknął możliwie największą ilość surowicy przeciwbłoniczej. To oczywiście w obecnym nadzwyczaj ciężkim, prawie beznadziejnym stanie, nie ratowało sytuacji. Należało natychmiast przewieźć dziecko do szpitala celem dokonania intubacji lub tracheotomii. Zdawałem sobie dokładnie sprawę z tego, że i przez zabieg tego rodzaju poprawiam tylko niewiele szanse chorego dziecka, które nadal pozostanie w niebezpieczeństwie życia. Przecież błony błonicze przy odrze mają tendencję do szybkiego posuwania się w dół, do oskrzeli i małych oskrzelików i w tym wypadku operacja dokonana na tchawicy niewiele mogłaby zdziałać. Było to jednak jedyne wyjście z tej ciężkiej sytuacji, dające dziecku najlepsze szanse i dlatego nalegałem na przewiezienie go natychmiast do szpitala.
Starałem się w możliwie prostych słowach wytłumaczyć rodzicom stan dziecka, jedynie, aby ich skłonić do udzielenia swej zgody na szpital, przedstawiałem operację i jej zbawienne skutki w trochę może za różowych barwach. Zrobi się tutaj — wyjaśniałem — taki mały otworek, wstawi maleńką
Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/192
Ta strona została przepisana.