energicznie środkami wzmacniającymi jego system nerwowy, naświetlałem go lampami kwarcowymi, starałem się wpłynąć na jego samopoczucie — wszystko bez wybitniejszego efektu.
Zacząłem się zastanawiać nad istotą zagadnienia, któremu na imię „Cz...“. Czy nie ma tu zakłócenia lekkiego, a jednak decydującego harmonii gruczołów o wewnętrznym wydzielaniu? Czy nie stoi jego choroba w związku przyczynowym z pewnymi zaburzeniami układu roślinnego, tak ważnego dla ustroju ludzkiego? Czy wreszcie nie ma tu po prostu dysproporcji sił człowieka do jego pracy — ciężkiej, nocnej — czy nie należy szukać źródła jego dolegliwości w życiu rodzinnym Cz...?
Rozmyślania te doprowadziły do pewnych rezultatów: praca nocna została zmieniona na dzienną. Gorzej było ze stosunkami rodzinnymi, przewaga żony zdrowej, jędrnej chłopki, popartej jeszcze przez kłótliwa i mało wyrozumiałą teściową, nad naszym biednym, wychudzonym, stale cierpiącym Cz... była zbyt widoczna.
Jednak wypowiedzenie się Cz... przede mną w tej sprawie przyniosło mu pewną ulgę. Bądź co bądź ostatnio Cz... trochę się poprawił: jego samopoczucie się wzmogło, jego skulona wiecznie postać jakby się wyprostowała, zaczyna rzadziej do mnie zaglądać. Mam zamiar wysłać go na kolonie odpoczynkowe, zorganizowane przez Ubezpieczalnię. Mam nadzieję, że przez wyrwanie go z otoczenia domowego, choćby na krótki czas, od jego trosk, kłopotów i swarów codziennych, z nim nieodłącznie związanych, przyczyni się znacznie do wzmożenia i utrwalenia jego zdrowia.
Typów takich, jak wyżej opisałem, jest naturalnie więcej. U niektórych można stwierdzić wyraźnie jakąś chorobę organiczną, dookoła której jako jądra kompleksu wyrasta nadbudowa psychiczna, w której wyobrażenia o treści depresywnej grają dominującą rolę. U innych mimo skrupulatnych badań znaczniejszych odchyleń od normy stwierdzić się nie daje. Pewne banalne dolegliwości jak zaparcie lub wytrysk nasienia przy defekacji urastają do rozmiarów niebezpiecznych i groźnych chorób.
Przykładem może służyć K, który przeszedł nerwicę urazową i którego system nerwowy jest nadal chwiejny i szczególnie pobudliwy.
Charakterystycznym typem neurastenika jest W, młody, rumiany chłopak, którego żadne wyjaśnienia co do istoty jego „choroby“ nie potrafią odwieść od myśli, że „coś złego z nim się dzieje“.
Argument, że leczenie tych ludzi jest zbędne, bo „prywatnie“ z pewnością nie leczyliby się, nie jest poważny. „Prywatnie“ nie leczyliby się, bo nie mieliby możności materialnej, co nie przeszkadzałoby im kupować groszowe lekarstwa po aptekach i składach aptecznych lub śledzić w dziennikach za ogłoszeniami reklamowymi rozmaitych bezwartościowych środków i wydawać na nie ostatnie pieniądze.
Moim zdaniem opieka lekarska nad tego rodzaju chorymi jest konieczna, dążeniem jednak lekarza domowego powinno być zdobycie so-
Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/228
Ta strona została przepisana.