Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/254

Ta strona została przepisana.

której tak potrzebują, krople mleka dostarczają w stanach dyspeptycznych mieszanki lecznicze, z których ostatnio niemałą rolę odgrywa mleko zakwaszone.
Niemowlęta z rodzin gruźliczych zostają starannie badane, gdzie zachodzi możliwość szczepi się im B. C. G. z późniejszą przynajmniej dwumiesięczną izolacją. Kiła wrodzona lub gdy zachodzi tylko najmniejsze podejrzenie w tym kierunku — zostaje skierowana do przychodni przeciwwenerycznej.
Pielęgniarka szczepi niemowlętom ospę — gdy dostajemy materiał szczepimy dzieciom w II-im roku życia szczepionkę błoniczo-płoniczą.
Ostatnio noszę się z zamiarem założenia przy poradni dla niemowląt ośrodka szczepień zapobiegawczych przeciw ksztuścowi, mam wrażenie, że rezultaty tych szczepień będą doskonałe.
Dużo, bardzo dużo rozkosznej pracy, dającej wiele zadowolenia, o której ten krótki szkic może dać tylko nikłe wyobrażenie.
10. IX.Frekwencja w przychodni mniejsza — dużo za to sezonowców. Wiele z nimi jest kłopotów: pracując przez bardzo krótki czas, ma taki sezonowiec właściwie tylko wtedy możność leczyć się.
Gdy zjawia się u lekarza, chciałaby za jednym razem wszystko załatwić, dostać lekarstwa na wszystkie, trapiące dolegliwości, i nie może zrozumieć, że wtedy po spożyciu wszystkich lekarstw mogłaby powstać w jego żołądku mieszanka, która raczej mogłaby mu zaszkodzić jak pomóc.
Fabryka także przyjmuje trochę nowych robotników, którzy jeszcze nie pracowali, i ci też prędko znajdują drogę do Ubezpieczalni, aby coś „dostać“, bo przecież ściąga się im z wypłaty.
Z nimi napływa nowa fala nieufności do Ubezpieczalni, nowa seria żądań lub próśb, niemożliwych do spełnienia. Wszystko wynika z braku uświadomienia ubezpieczonych co do zadań ubezpieczeń społecznych, z obowiązków Ubezpieczalni i granicy jej świadczeń.
Znam robotnika, jego ciężkie życie, jego ustawiczną walkę z brudem, która zasługuje na najwyższe słowa uznania, jego mimo ciężkiej fizycznej pracy stosunkowo żywą umysłowość, jego zainteresowanie zagadnieniami dnia — a jakże często stwierdzam w stosunku do ubezpieczeń społecznych lub lecznictwa zupełną ignorancję, zupełny brak uświadomienia, bezkrytyczność i dziecięcą wprost naiwność.
Przeczyta sobie taki ubezpieczony w swojej gazecie w dziale ogłoszeń reklamowych o wodzie Franciszka Józefa, o jej działaniu na zaparcie i „przemianę materii“. — Już drugi dzień zgłasza się u swego lekarza z prośbą o zapisanie mu tego cudownego leku, „a jeśli Ubezpieczalnia nie ma, to kupię sobie to prywatnie, niech pan doktór będzie łaskaw mi to zapisać“.
Albo — „Togal“. — Co? Ubezpieczalnia nie ma Togalu? No tak, co w ogóle ta Ubezpieczalnia ma? Jeden znajomy, którego już prawie „wy-