zatem widocznie polegała na prawdzie) i po obejrzeniu ich, orzekł, iż są widocznie chorzy na grypę, wobec czego wzywanie lekarza jest zbędne. Z kilkudziesięciu chorych kilku w międzyczasie zmarło i to zwróciło dopiero uwagę władz sanitarnych. Przybył lekarz powiatowy i stwierdził w całej wsi tyfus, wobec czego kazał odwieźć wszystkich do szpitala i po ciężkiej walce okupionej zresztą życiem kilkunastu chorych, udało się epidemię zlokalizować.
Podobny fakt zaszedł w drugim majątku R., gdzie również właściciel uwolniony od przymusu ubezpieczenia robotników w Kasie Chorych, nie wezwał lekarza do kilku przypadków lekkiej, jak mu się zdawało, choroby. Gdy choroba się rozszerzyła na czterdzieści kilka osób, dając przy tym kilka wypadków śmiertelnych — przybył zaniepokojony tym lekarz powiatowy, stwierdzając znów groźną epidemię i wysłał wszystkich chorych do szpitala.
A jak leczy się tyfus u nieubezpieczonych drobnych rolników samodzielnych — mówi niniejsze zdarzenie:
Wezwano mnie do zamieszkującego w pobliskiej wsi kowala Z., którego żona była od kilku dni chora. Po zbadaniu skonstatowałem u niej prawdopodobieństwo tyfusu i dla stwierdzenia skąd choroba się pojawiła u kobiety, począłem dopytywać się czy w okolicy nie ma też podobnie chorych. Na to mąż chorej odpowiedział, iż we wsi nikt nie jest chory, ale w domu teściów w okolicy Inowrocławia rodzeństwo żony, już od kilku tygodni choruje, jak uważają domownicy, na grypę, a 10-cio letnia córka mojej pacjentki była przez kilka tygodni u dziadków i niedawno stamtąd wróciła, też około 2 tygodni chorowała, jednak niezbyt ciężko, więc lekarza nie wzywano. Wobec tych faktów mogłem z dużym prawdopodobieństwem sądzić, iż ta „grypa“ u rodzeństwa mojej pacjentki — jest zapewne tyfusem, i z domu rodziców za pośrednictwem córki pacjentki została zawleczona w moje strony. Wobec tego skomunikowałem się z lekarzem powiatowym w Inowrocławiu, donosząc mu o moich podejrzeniach co do zresztą nieznanych mi chorych. I rzeczywiście po przybyciu na miejsce stwierdził lekarz powiatowy zarówno u rodzeństwa pacjentki, jakoteż i u sąsiadów, kilka przypadków w ogóle nieleczonego tyfusu. Chorzy leżeli w pustych izbach na siennikach, obok stawiano wiadro z wodą, by mieli czym gasić pragnienie, a wszyscy domownicy szli do pracy w polu. W takich warunkach przekazał lekarz powiatowy wszystkich chorych do szpitala, lecz dwóch najciężej i najdłużej chorych, a nie leczonych, zmarło wkrótce.
Jeśli w ten sposób leczy się tyfus brzuszny, to zobaczymy jak poza obrębem Ubezpieczalni Społecznej leczy się inną chorobę zakaźną — błonicę, czyli dyfteryt. Klasycznym będzie przykład zdarzenia w pobliskim majątku ziemskm, po ustaniu przymusu ubezpieczenia. Dziecko robotnika rolnego zachorowało na gardło, krewna pani dziedziczki obejrzała pobieżnie dziecko i orzekła, że będzie to wrzód w gardle, na który należy pędzlować gardło naftą.
Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/269
Ta strona została skorygowana.