Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/277

Ta strona została przepisana.

być niebezpieczna dla otoczenia przez możliwość zarażenia kogoś gruźlicą. W sanatorium przed zwolnieniem, polecono jej co parę miesięcy udawać się do lekarza, aby ten kontrolował stan płuc. Panna M. stosowała się do tego zarządzenia i wszystko było dobrze, dopóki pracowała w mieście Inowrocławiu i należała do Ubezpieczalni. Ale po kilku latach zmieniła posadę i zgodziła się jako pokojowa do dworu państwa C. w S. Po kilku miesiącach, udała się jak zwykle do lekarza w Inowrocławiu, by zbadał stan jej zdrowia. Ten, skrupulatnie stosując się do przepisów, napisał w rachunku, iż badał Helenę M. z powodu gruźlicy płuc. To wystarczyło — pracodawczyni, zawołała dziewczynę, pokazała jej czarno na białym, iż lekarz pisze, że ma ona gruźlicę, wobec czego nie może zatrudniać jej w pałacu, gdzie są dzieci i z miejsca zwolniła biedną dziewczynę, która zresztą w czasie uprzedniej przynależności do Kasy Chorych została przecież z choroby tej właściwie już wyleczona i w żaden sposób nie zagrażała ani Pani Dziedziczce, ani też dzieciom.
Przy takich stosunkach dziewczyna postanowiła pozostać w mieście, gdzie przynajmniej ma opiekę lekarską w Kasie Chorych i nie potrzebuje obawiać się szykan i nieprzyjemności ze strony pracodawcy z powodu stosowania się do poleceń sanatorium i poddawania się co parę miesięcy badaniu lekarskiemu na koszt swego pracodawcy.
A jednak lecznictwo Ubezpieczalni ma również pewien minus, który ujemnie odbija się na zdrowiu ubezpieczonych, a zarazem i funduszach Ubezpieczalni. Chodzi o okresy, w których z powodu sezonowego bezrobocia ubezpieczony traci prawo do opieki lekarskiej.
Helena S. jako 14-letnia dziewczyna zachorowała w 1935 roku na dolegliwości piersiowe — kaszel, kłucia w bokach itp. Przed 6-ma laty zmarła jej siostra na gruźlicę, a przed rokiem matka. Ojciec pracował w wapniarni, lecz na okres zimowy, gdy zapotrzebowanie na wapno było znikome, był zwalniany z pracy, by na wiosnę zostać znowu przyjętym. Dziewczyna przez całe lato i jesień 1935 r. leczyła się i stan jej uległ znacznemu polepszeniu. Przez zimę, gdy ojciec utracił pracę, straciła dziewczyna również prawa do opieki lekarskiej i stan jej na skutek przerwania leczenia znów się pogorszył. Wiosną 1936 r. przyjęto ojca do pracy; znów zaczęła się leczyć, była w sanatorium — stan jej doskonale się poprawił.
Ale gdy nadeszła zima 1936/37, a z nią przerwa w leczeniu — wówczas stan chorej zaczął się gwałtownie pogarszać. Wiosną 1937, gdy tylko ojciec został przyjęty do pracy — odesłałem Helenę S. do szpitala, lecz było już za późno i biedne dziewczę zmarło po dwóch miesiącach pobytu w szpitalu. Oczywistym jest, iż ubezpieczalnie nie mogą latami leczyć tych, którzy raz kiedyś należeli do nich, lecz w przypadkach takich chorób społecznych jak gruźlica, choroby weneryczne, winny by znaleźć się fundusze społeczne lub samorządowe dla istotnego leczenia tych chorych.