Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.
Człowiek i pies.

Przyjechała do mnie furmanka z Kukowa. Wyjazd prywatny. Jakiś chłop zachorował. Nie wiem kto.
Jedziemy wyjątkowo tylko gościńcem. Wyjątkowo w jasny dzień. Powozi dorosły furman a nie 13 letni chłopiec. Nie wjeżdża pod każde auto. Nie jest pijany. To wyjątkowo dobry dzień.
Szybko zajechaliśmy przed ładny domek z ganeczkiem. Weszłam do pacjenta. Na łóżku leży chłop w wieku lat trzydziestu kilku. Skądś go znam. Rozpoznanie już sam sobie postawił. Napewno ma zapalenie, bo nic nie może pić. Z galanterią całuje mnie w rękę. Zdrętwiałam. Już wiem. Wiem jaką ślinę mam na ręce.
Przed 3 miesiącami było jeszcze lato. Gorący dzień. W domu z ganeczkiem były otwarte drzwi. Przy drzwiach siedział gospodarz domu i szył. Był krawcem. Nie miał czasu chodzić na spacer. W Kukowie jest bardzo dobre powietrze. Do Kukowa przyjeżdża dużo letników. Pieniądze na to górskie powietrze wydają. Tutejszy człowiek ma je zadarmo. Trzeba korzystać z powietrza.
Siedzenie przy otwartych drzwiach może się skończyć śmiercią. Nie, żeby się można było przeziębić. Przesąd. Zresztą było bardzo gorąco. Nie powiał nawet wiatr.
Nie wszedł przez drzwi otwarte bandyta z rewolwerem. Nie wpadł wilk z lasu. Wszedł pies.
Jest w medycynie jedno przykazanie, które do każdej choroby się nadaje: że lekarz najpierw pacjenta bada. Potem tego samego pacjenta leczy. Ale w jednym wypadku jest inaczej. W wypadku pokąsania przez psa. Tu bada się psa, leczy się człowieka. Całkiem naopak.
Krawiec dostał 20 zastrzyków. Pies był wściekły.
Szczepionkę przeciw wściekliźnie wynalazł Pasteur. Olbrzymi sukces medycyny. Daje tylko 1% złych wyników. W 99% zabezpiecza od wścieklizny. Wiele operacyj daje dziś kilka procent śmiertelności. Choroby zakaźne kilkanaście, dwadzieścia, trzydzieści. Ukąszenie wściekłego psa jest bezpieczniejsze niż operacja ślepej kiszki. Bezpieczniejsze niż szkarlatyna i tyfus. Dawniej było prawie zawsze śmiertelne.
Obecnie 1%. Dzięki szczepionce.
Mój krawiec był tym jednym na stu.
„Oczywiście, że pan ma zapalenie — mówię i wyszłam pomówić z żoną. Pomówić w sprawie transportu do szpitala. Za kilka godzin zaczną się ataki. Już teraz jest bardzo podniecony. Na widok wody wpada w szał. Pozabija całą rodzinę. W domu są drobne dzieci. Nie można go tu zostawić. Trzeba go transportować do szpitala. Piękne słowo.
Zdarza się, że ktoś z letników zachoruje w pobliżu Suchej. Chce jechać do szpitala. Pyta się wtedy o auto sanitarne. Niechże posłucha o tym aucie.