Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/303

Ta strona została przepisana.

i w krótkim czasie zaczął tak źle widzieć, iż wydostał ostatnie kilka złotych i udał się do okulisty. Ten zbadał oczy i stwierdził u chorego zapalenie nerwu ocznego, zapisał mu więc krople do oczu, jakieś lekarstwo i odesłał chorego do domu. Lecz wzrok pogarszał się w dalszym ciągu, a że w okresie żniw Józef K. jednak musiał ciężko pracować, — przeto i osłabienie dokuczyło choremu tak znacznie, iz późną jesienią 1932 zdecydował się na wizytę lekarską u mnie. Gdy chory wszedł do mego gabinetu — pierwsze co rzuciło mi się w oczy — to pergaminowa bladość cery. Ponieważ u każdego pacjenta robię analizę moczu — przeto wezwałem chorego do oddania moczu. Już pierwsza próba przyniosła rozwiązanie zagadki choroby Józefa K. Okazało się mianowicie, że Józef K. chorował od dłuższego już czasu na zapalenie nerek. Stąd datujące się od roku osłabienie, lecz stąd również i zapalenie nerwu ocznego! Okulista — słusznie zresztą stwierdził zapalenie nerwu, lecz zamiast zastanowić się, czy to zapalenie nie jest wynikiem jakiejś innej choroby (bo takie zapalenie nerwu ocznego może być wynikiem wiądu rdzenia, zapalenia nerek, artretyzmu i szeregu innych jeszcze chorób) ograniczył się do zapisania lekarstwa. Gdyby Józef K. w tamtym okresie przyszedł by od razu do lekarza ogólnopraktykującego, zamiast do specjalisty — to zapewne pod wpływem przepisanej diety i spoczynku w łóżku, choroba nerek by się cofnęła, a chory powrócił do zdrowia. Stało się jednak inaczej.
Ponieważ mówimy właśnie o „wolnym wyborze lekarza“ — przeto opowiem o dalszych losach biednego Józefa K. Otóż gdy stwierdziłem u niego zastarzałe już zapalenie nerek, kazałem mu położyć się do łóżka, uprzedzając, iż leżenie w łóżku trwać może szereg miesięcy, gdyż musi trwać tak długo, aż nerki wypoczną i wyzdrowieją. Początkowo leżał K. dość cierpliwie, stosował się do diety — i stan znacznie się po 4 czy 6 tygodniach poprawił. Odtąd jednak co kilka dni przychodziła żona chorego, dopytując się, czy chory może już wstać. Ponieważ jednak w moczu stale stwierdzałem jeszcze białko, przeto nie mogłem choremu zezwolić na wstanie i namawiałem żonę chorego do cierpliwości. Przeszło kilka miesięcy, chory czuł się doskonale — koniecznie chciał z łóżka uciekać, lecz mocz, aczkolwiek w małej ilości, zawierał jeszcze białko, co oznaczało, że na wstanie jeszcze jest za rychło. Zapewne po dalszych 3 — 4 miesiącach nerki byłyby wygojone i nasz chory mógłby łóżko opuścić już na dobre. Ale sąsiedzi namówili niecierpliwiącego się chorego, by zawezwał innego lekarza. Przyjechał więc ten lekarz Nr 2 i aby zaimponować choremu orzekł: Giebocki leczy was już 4 miesiące i nie może wyleczyć, a ja postawię was w 14 dniach na nogi.
Aby słowa dotrzymać — pozwolił choremu wkrótce wstać, aczkolwiek mocz chorego wciąż jeszcze białko zawierał. Chory skwapliwie skorzystał z pozwolenia i zabrał się zaraz do pracy, szczęśliwy że trafił wkońcu na tak dzielnego uzdrowiciela.