Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/328

Ta strona została przepisana.

ko towarzystwu ubezpieczeń, w którym rzeźnik, czy też właściciel domu jest ubezpieczony. Towarzystwo Ubezpieczeń na odczepne daje kilkaset złotych za uszkodzenie, które nie warte było dwóch czy trzech złotych
Tak np. Elżbieta K. weszła do składu rzeźnickiego. Wtem zły pies rzeźnika, który zwykle był uwiązany na podwórzu — zerwał się z łańcucha, wleciał do składu i ukąsił obecną tam Elżbietę K. Ukąszenie spowodowało powstanie kilku nieznacznych zadrapań. Ale usłużny właściciel psa poinformował natychmiast poszkodowaną, że jest ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej. Mądrej głowie dość na słowie, tak więc i w tym wypadku Elżbieta K. nie zechciała tracić szans, jakie się nadarzają. Poszły więc w ruch świadectwa lekarskie, listy polecone, wezwanie itd. i w końcu „poszkodowana“, która na skutek odniesionych obrażeń nie potrzebowała ani godziny leżeć w łóżku — otrzymała coś 350 zł.
W innym przypadku masażystka Stanisława S. potknęła się na schodach i stłukła sobie mocno rękę (aczkolwiek jej nie złamała). Ze względu, iż zawód jej wymagał właśnie zdrowych rąk, przeto około czternastu dni była w domu, po czym wróciła do uprzedniego zajęcia. Dowiedziawszy się, że dom był ubezpieczony w towarzystwie ubezpieczeń — wystąpiła z pretensją na 6 tysięcy złotych, za ból, utracony zarobek i zmniejszoną zdolność zarobkową. Towarzystwo proponowało poszkodowanej 1 tysiąc złotych, lecz ta ani słyszeć nie chciała o tak znacznym ustępstwie. Wobec tego Towarzystwo Ubezpieczeń musiało dopuścić do procesu, wzięło adwokata, ten zawezwał lekarza biegłego do zbadania poszkodowanej.
Okazało się, że po kilku tygodniach nie było już ani śladu stłuczenia, poszkodowana miała pełną zdolność zarobkową, wobec czego sąd przyznał jej niecałe 200 złotych tytułem odszkodowania. A zatem poszkodowana zażądała 30 razy tyle, niż istotnie na skutek wypadku utraciła, a Towarzystwo dawało jej dla świętej zgody pięć razy tyle. Pod tym względem etyka znacznie jeszcze u nas szwankuje — ogół nie rozumie, że fundusze Towarzystwa Ubezpieczeń, podobnie jak fundusze Ubezpieczalni Społecznych — nie są jakimiś z nieba otrzymanymi sumami bajońskimi, lecz powstały ze składek ubezpieczeniowych i mają w każdym razie zupełnie inne zadanie, niż tuczyć wyzyskiwaczy, lub też spełniać funkcję prezentów dla bezczelnych kwerulantów, którzy mają czas i na to, by niezasłużenie dopominać się, czy też szantażować pożyteczne instytucje ubezpieczeniowe. Te znowu dla uniknięcia przykrych i kosztownych procesów dają na odczepne znaczne sumy ludziom, którym sumy te wcale się nie należą. Poza wyłudzaniem niezasłużonych odszkodowań takie pieniactwo ubezpieczeniowe przynosi jeszcze jedną niesłychaną szkodę, a mianowicie dla samego poszkodowanego. Jest bowiem niezaprzeczonym faktem, że takiemu poszkodowanemu, który w wypadku doznał istotnej szkody — a całą swą energię skierowuje na otrzymaniu jak najwyższego odszkodowania — wszystkie uszkodzenia goją się nadzwyczaj źle i opornie.