Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/356

Ta strona została przepisana.

padków, o poza tym pod kierownictwem lekarza zajmowała się pielęgnowaniem chorych i wykonywała drobniejsze zabiegi, jak stawianie baniek, zastrzyki i t. d. To też gdy fabryka urządziła lokal i pomieszczenie dla stacji sanitarnej — Kasa Chorych nie ociągała się z przysłaniem na miejsce siostry — pielęgniarki. Mając do pomocy pielęgniarkę zorganizowałem pracę na stacji w następujący sposób: każdy wypadek choroby w Piechcinie lub w pobliskich miejscowościach winien być zgłaszany w pierwszej linii pielęgniarce na stacji sanitarnej. Pielęgniarka bezzwłocznie udawała się do chorego i stwierdzała najważniejsze dane, jak ogólny stan chorego, temperaturę i t. d., po czym telefonicznie donosiła mi o zgłoszonym wypadku choroby. W ten sposób miałem już pewną kontrolę, czy rzeczywiście wypadek choroby jest taki, że wymaga natychmiastowego przyjazdu (gdyż dotychczas rodzina chorego zawsze wymagała, by lekarz w każdym przypadku, w 5 minut po wezwaniu był już u chorego — po przyjeździe okazywało się, że ta „nagła“ choroba — to trwający już od kilku tygodni ból zęba, lub też nie zagojona od kilku lat rana na nodze). Gdy choroba nie była nagła — i chory mógł bez szkody dla siebie dzień zaczekać, odkładałem wyjazd do następnego dnia, załatwiając w ten sposób kilku chorych przy sposobności jednego wyjazdu, podczas gdy uprzednio do każdego chorego miałem oddzielnie wyjeżdżać.
Poza tym taka uprzednia wizyta pielęgniarki pozwalała mi się zorientować co do przypuszczalnego rodzaju choroby a przez to wiedziałem jakie instrumenty, czy lekarstwa mam ze sobą do chorego zabrać. Poprzednio zdarzało mi się nieraz, że wzywano mnie do chorej — nie mówiąc mi nic o rodzaju choroby, po przyjechaniu na miejsce okazało się, że chora miała poronienie lub poród, wobec czego potrzebne mi były specjalne instrumenty, których ze sobą nie miałem.
Niezależnie od wyjazdów do obłożnie chorych — które uskuteczniałem w miarę zgłoszenia poważniejszych przypadków choroby — ustaliłem ponadto jeden dzień w tygodniu mianowicie poniedziałek, na stałe godziny przyjęć w przychodni. Ponieważ w moim gabinecie w Barcinie przyjmowałem do godz. 5-tej po południu, przeto godziny przyjęć w Piechcinie ustaliłem od 5-tej do 7-mej wieczorem.
Kolosalna frekwencja w przychodni, już od pierwszego dnia jej funkcjonowania, udowodniła, jak bardzo potrzebne było założenie tej placówki. W ciągu dwóch godzin przyjęć (nieoficjalnie z tych 2 godzin robiły się czasami cztery godziny) przewijało się przez przychodnię zazwyczaj około czterdziestu chorych.
W pierwszym rzędzie zjawiały się w przychodni matki z dziećmi. Jakich porad szukano w przychodni? Młode matki pragnęły wskazówek dotyczących odżywiania dzieci: jak często karmić i jakie mieszanki stosować, lub wskazówek, jak zachowywać się przy biegunkach lub zaparciu.
Nieco starsze niemowlęta były przynoszone z powodu różnych wysypek skórnych, które niepokoiły matkę. Dzieci w wieku około 1 roku —