sami może dla nas niezupełnie zrozumiałych, ale często nie pozbawionych przecież słuszności i logiki. Weźmy pierwszy z rzędu przykład.
Co robi nasz wieśniak na reumatyczne bóle w piersiach, plecach lub krzyżu? Naszywa sobie skórę z kota lub królika na koszuli i nosi na gołym ciele — włosiem do skóry.
Taka skóra grzeje w samej rzeczy miejsce zbolałe, a co zatem idzie może doskonale uśmierzyć dolegliwości reumatyczne chorego.
Co robi się, aby przyśpieszyć ropienie?
Smaruje się bolące miejsce zajęczym tłuszczem („zajęcza skroń“) lub też nakłada się na takowe kawałek cebuli doniczkowej.
Mogę zapewnić, iż widziałem, że środki te skutkują może lepiej, niż ichtiolowa maść kupowana z apteki.
A co się robi na trudno gojące się rany oraz na złamania kości?
Otóż na wsi bierze się żywokost (szparag zimowy) i smaży się na maśle — otrzymaną papką okłada się miejsce chore.
Co do skutków takiego leczenia opowiem przykład.
Franciszek J. 40-sto letni rolnik uderzył się w kolano. Po pewnym czasie powstało zapalenie stawu, chory gorączkował powyżej 40° i stan jego był groźny. W szpitalu orzekli lekarze, iż noga musi być odjęta. Lecz chory nie zgodził się na to i wrócił do domu, aby w domu umrzeć. Za namowa sąsiadów zaczął stosować żywokost — stan z dnia na dzień się poprawiał i chory szybko wrócił do zdrowia.
Również na popękanie rąk można zastąpić zachwalany „krem prałatów perfection“ — przez zwykły mocz, który ma powodować miękkość i delikatność skóry. Gdy niemowlę ma zaczerwieniona i odparzoną skórę — bierze się pruchno ze starej, zmurszałej belki i zasypuje chore miejsce.
Na małe krostki i rany przykłada wieśniak liść podbiału. Jest to środek bardzo popularny, lecz nie widziałem, aby dobrze skutkował.
Nie będę tu wymieniał wszystkich ziół leczniczych, jakie stosują wieśniacy. Większość z nich jest bowiem uznana już i przez oficjalną medycynę i szeroko stosowana przez lekarzy w postaci różnych naparów. Należy tu np. tysiącznik i piołun — rzeczywiście pierwszorzędne środki, gdy chory cierpi na żołądek i nie ma apetytu.
Ludzie, którym nie skutkowały żadne Acidol-Pepsiny i inne drogie specyfiki — dostawali wilczy apetyt po regularnym piciu tysiącznika. Albo też ziółka na pęcherz, na kaszel itd. są stosowane szeroko przez wieśniaków, lecz i też przez mieszczuchów.
Doskonałe wyniki widziałem przy atakach kamieni nerkowych, lecz przy kamieniach żółciowych od stosowania tzw. kostrzki (po niemiecku „Katzenschwanz“ — koci ogon).
W pobliskiej wsi cierpiał na nerki osadnik Gustaw K Zapisywałem mu piperazynę itd., co mu ostatecznie też zwykle po pewnym czasie pomagało. Lecz pewnego razu powiedział mi Gustaw K. „Panie doktorze,
Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/363
Ta strona została przepisana.