Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/409

Ta strona została skorygowana.

Dr. Cz. Gawarecki.

Klisze lekarskie. — Wspomnienia.

Przebywając drogę swego żywota, jeden stąpa w ciżbie, po wydeptanym trakcie, drugi kroczy drogą mniej znaną, trzeci pnie się po samotnych ścieżkach. Jedni wędrują, ot tak, dokąd oczy poniosą, a okoliczności doprowadzą, inni zdążają do wytkniętego w marzeniu celu. Wszyscy idą w nieznane, każdy spotyka ludzi i, chce czy nie chce, musi uczestniczyć w zdarzeniach ogólnych.
Kiedy dochodzi się do pewnego etapu lub skrzyżowania dróg, zastanawia się człowiek, spogląda za siebie, przypomina co widział, co przeżył, czego doświadczył. Niejeden zaduma się głęboko nad sobą, nad innymi — pragnie pojąć co było, co jest i zrozumieć, którędy zdążyć dalej.
Jeśli droga życia przesuwa się przed oczyma duszy powoli i bezzmiennie nużąco, to i zadumać się nie ma nad czym — nuda jednostajności stępi spostrzegawczość, a istniejący w każdym człowieku niepokój zaciekawienia popada w senność.
Epoka, w której żyjemy, nie usposabia do spokojnej drzemki. Kotłuje się cały świat. Wszystko zmienia się i przeinacza. Największy śpioch musi otwierać oczy. Z chaosu wyłania się nowy świat, nowe widzenie prawdy i nowe piękno. Wszystko przekształca się z taką szybkością, że trudno nadążyć ze spostrzeganiem, a jeszcze trudniej zrozumieć logikę związku wydarzeń. Człowiek współczesny uczestniczy w ciągu roku w większej ilości wydarzeń i przeobrażeń niż nasi ojcowie w ciągu lat dwudziestu.
Etapy gościńca naszego życia są bardziej różnorodne, zmienne i bogate. Dawniej spoglądał człowiek po za siebie dopiero u kresu wędrówki życiowej, dziś musi czynić to okresowo. Obfitość, wielobarwność, a często i gwałtowność przeżyć wrażeń świeżych zaciera w pamięci obrazy minione. Mija dziesięciolecie mej pracy lekarskiej. Czas to nie wielki a jubileusz mizerny. Jako szary człowiek i przeciętny lekarz nie sprawowałem czynności reżysera wydarzeń i przeobrażeń życia. Spełniałem sprawy zwykłe, co-