Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.
I wierz tu mężczyznom.

Pogodna księżycowa noc. Wiosna. Może by raz pójść na spacer? Nie. Już zajechała furmanka. Młody chłop z Makowa przed dwoma laty się ożenił. Przed rokiem żona rodziła. Było poprzeczne położenie. Obrót płodu. Pamiętam.
Znów trzeba jechać do kobiety. Czegoś ją strasznie brzuch boli. „A nie poród przypadkiem?“ — pytam. „Uchowaj Boże“ — mówi mąż — Bolenie brzucha ma od rana“.
Wsiadam na furmankę z niepokojem. Nie zabrałam ze sobą nic. Dokładnie przed rokiem rodziła. A teraz brzuch ją boli? Dziwne.
Kobieta mieszka niedaleko. Rzeczywiście bardzo ją brzuch boli: właśnie wypadła pępowina. Przed chwilą wody odeszły.
Płód w położeniu poprzecznym. Tętno ma złe. Trzeba obrócić i wydostać natychmiast, inaczej się udusi. Nie ma wody, nie ma mydła, nie ma spirytusu. Brudnymi rękoma nie wolno wchodzić do macicy.
Próbuję zewnętrzny obrót. Udaje się jeszcze. W kilka minut później, jużby się nie był udał. Rodzi się żywe dziecko — przypadek.
Przypadek, że rodząca nie mieszka o 2 kilometry dalej. Przypadek, że przy gościńcu, nie na wysokiej górze. O dwa kilometry dalej zastałabym nieżywe dziecko. O 500 metrów wyżej — położenie poprzeczne zaniedbane. Nie dałoby się już obrócić ani od zewnątrz ani od wewnątrz. Trzebaby rozkawałkować płód. Nie miałabym ze sobą narzędzi. Nie zdążyłabym na ich przysłanie się doczekać. Bo drogi złe i długo się idzie do góry. Patrzyłabym na grożące pęknięcie macicy nie mogąc nic zrobić. Patrzyłabym na śmierć.


Ochrona pracy.

W roku 1934 była powódź. „Woda wyżej“ jak mówi Kurek. Zalała wszystkie drogi, zepsuła mosty, zniszczyła tor kolejowy. Jak zwykle powódź. Przez 4 dni nie przychodzili pacjenci do Ubezpieczalni. Nie mieli którędy przyjść. Nie przyjechała po mnie żadna furmanka. Było święto.
Ale dobre rzeczy krótko trwają. Powódź minęła. Zatrudniono nowych robotników przy naprawie gościńca, na torze kolejowym, przy mostach. Po 2 zł 50 gr dziennie.
Zatrudniono wielu nowych w kamieniołomie. Nastał okres dobrej koniunktury dla właścicieli kamieniołomów. Zwiększony popyt na kamień. Bo kamień potrzebny jest przy naprawie gościńca, torów i mostów.
Do pracy w kamieniołomie zgłasza się najwięcej robotników. Tam można zarobić 4 zł dziennie. Najwięcej płacą.
W kamieniołomie pracuje się do późnego wieczoru Na górze i na dole. Jedni na szczycie skały, drudzy u stóp. Trzeba wykorzystać koniun-