Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/448

Ta strona została przepisana.

Po tygodniu poczuł, że jest chory. Przyszedł natychmiast do Ubezpieczalni. Rozpoznany ostry tryper. Bohater wścieka się ze złości i postanowił znaleźć sprawiedliwość.
Po paru dniach odnalazł dziewczynę, oddał w ręce policji i wytoczył sprawę karno-sądową.
Dochodzenie śledcze.
Dziewczyna przyjezdna ze wsi. Przebywa w Warszawie od półtora roku. W żadnym wydziale policji nie notowana. Mieszka kątem na Starym Mieście. Wywiady w środowisku i u dozorcy pochlebne. Nierządu nie uprawia. Chodzi po praniach. Zarobkuje doraźnie i nędznie. Stałej pracy nie ma.
Sama nie zaprzecza, jak spędziła z nim czas w ciemnym zakamarku. Nie uważa się za chorą. Przecież kobiety miewają drobne dolegliwości. U lekarza w ogóle nigdy nie była. Gdzie jej myśleć o wydawaniu pieniędzy na lekarza z takim głupstwem, kiedy ona niezawsze ma na opłacenie kąta i na chleb. W ostatnich dniach nie zarobkowała. Była straszliwie głodna. Czuła się nieszczęśliwa.
On ją nakłonił — dał bułkę z masłem. Nie zaprzecza, że istotnie wręczył jej trzydzieści groszy.
On?... jest pod opieką lekarza i po tygodniach wróci do radości życia. Ona?... we władzy prokuratora, policji i pójdzie do kryminału.
W społeczeństwie muszą istnieć i obowiązywać prawa i ustawy. Jego ochrania prawodawstwo sądowe i ustawa o ubezpieczeniu społecznym. Ona podlega tylko kodeksowi sądowemu.


Lekarz z przedmieścia.

Oczy zawsze wesołe i lekki stały grymas wargi podkreślały uśmiech nie schodzący z tej twarzy. Zawsze żywy, uczynny i pogodny. Takim go znałem na Uniwersytecie i takim widywałem w ciągu szeregu lat po dyplomie.
Wiedziałem, iż obecnie pracuje jako lekarz domowy Ubezpieczalni na rejonie podstołecznym. Przysyłał do Zakładu swych pacjentów do konsultacji.
Spotkaliśmy się przypadkowo w niedzielę i zostałem uderzony zmianą jego wyglądu i samopoczucia. Lekko pochylony, oczy znużone, fałdy nosowe pogłębione, rękoma nie rozprawia jak dawniej, a wykonywa od czasu do czasu ociężały gest rezygnacji.
Pytam czy chory.
Oświadcza, że zdycha.
Czemu?
Warunki pracy zatruwają życie. Pacjenci nie liczą się zupełnie z ustalonymi godzinami przyjęć ani z porą doby. Zgłaszają się kiedy im się żywnie podoba. Niektórzy przychodzą po pijanemu. Na uwagę żony lub