Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

porządek, że medycyna nie ma na to łatwego sposobu. Powinna wymyślić, zwłaszcza gdy płaci się 4 zł.
W Ubezpieczalni łatwo jest lekarzowi odesłać do szpitala kobietę podejrzaną o ciążę zamaciczną. Uratowało się przez to nie jedno życie.
W praktyce prywatnej lepiej z babami nie zaczynać. Straci się praktykę.


Kleszcze.

Nie każdy widział kleszcze porodowe, lecz każdy o nich słyszał. Szeroka publiczność wierzy we wszechmoc kleszczy. Bo prawie każdy ma jakąś znajomą, która nie mogła urodzić. Przyszedł lekarz i kleszczami dziecko wyciągnął. Gdyby nie kleszcze byłoby nie wyszło.
Dziecko przed urodzeniem pływa w wodach płodowych. Pod koniec ciąży obraca się głową w dół. Gdy się inaczej ułoży jest źle. Ale najczęściej ciężar głowy robi swoje. Głowa przoduje. W ostatnich tygodniach ciąży wisi nad wchodem do miednicy. Tam wejdzie, gdy poród się rozpocznie. Gdy bóle otworzą ujście maciczne. Wie o tym. Czeka w pogotowiu.
Kanał miednicy jest to rura wygięta w kolano, zrobiona z twardej kości. Tam wchodzi głowa podczas porodu. Za każdym bólem zmienia trochę swój kształt. Jest jeszcze miękka i podatna. W końcu wydłuża się jak wieża. Inaczej nie przeszłaby przez kanał. Dostosowuje się powoli kształtem do kształtu miednicy i wsuwa się w nią krok za krokiem. Rozciąga w końcu części miękkie matki powoli i ostrożnie. Gdy idzie za prędko krocze pęka. Rzecz częsta.
Co robi głowa, gdy jest za duża, lub gdy wchód do miednicy za ciasny? Nie wchodzi wcale. Nie pomogą tu żadne kleszcze. Trzeba otworzyć brzuch.
Nie dobrze jest znaleźć się wtedy na wsi, gdzie brzucha otwierać się nie da. Wtedy dziecko przepadło. Robi się dziecku dziurę w głowie. Wypłukuje się mózg. Zmniejszona głowa przejdzie przez ciasną miednicę. Nazywa się to wymóżdżenie.
Im wyżej jest głowa, tym trudniej ją ciągnąć kleszczami na świat boży. Z nad wchodu jej ciągnąć nie wolno. Akrobatyczna sztuka. Można uszkodzić głowę dziecka, rozerwać matkę. Dwie trumny.
Poniżej wchodu głowa już jest na dobrej drodze. Trafi już sama dalej.
Ale zdarza się czasem, że dziecko zaczyna się dusić. Serce dziecka bije coraz wolniej. Za pół godziny dziecko umrze. A urodzi się dopiero za 2. Trzeba dziecko natychmiast wyciągnąć. Wyciąga się je za głowę kleszczami.
Taki wypadek może się zdarzyć tylko w mieście. Na wsi nie trafi się nigdy. Bo na wsi też dziecko się dusi. Akuszerka też zauważa. Też może