„Po „Pamiętnikach chłopów“ i księdze „Robotnicy piszą“, jest to nowa księga wielkiej wagi społecznej, bo jest żywym dokumentem naszej epoki, przeżywanej w Polsce. To trzy wielkie ilustracje „świateł i cieni“ naszej rzeczywistości... Księga ta jest stwierdzeniom niewątpliwego faktu, że, pomimo narzekań, jakże często słusznych, na zbiurokratyzowaną organizację „chorej kasy“ — ubezpieczenia społeczne, lecznictwo społeczne — to wielkie błogosławieństwo dla ubogiej ludności“.
„Pamiętniki lekarzy“ — plon konkursu ogłoszonego wśród lekarzy Ubezpieczalni przez Z. U. S. przynoszą nam obraz warunków pracy i trudności, z którymi musi walczyć lekarz i rzucają snop światła na szereg doniosłych kwestyj obyczajowych i kulturalnych“.
„Najboleśniejsza skarga lekarzy dotyczy nie ich własnej, nienormalnej i niedocenionej pracy, lecz losu tych wielotysięcznych zastępów, które cierpią i giną bez żadnej pomocy lekarskiej. Znajdujemy w tym tomie opisy wstrząsające. Ludzie giną tysiącami, lekarze stoją bezradni wobec tragedyj tych, dla których brak urządzeń leczniczych, ośrodków zdrowia, szpitali“...
„W tym najciekawszym wydawnictwie, mimo pięknej formy literackiej i dużej kultury pisarskiej autorów, najważniejszą rzeczą jest treść, treść w niektórych wypadkach przechodząca oczekiwania czytelnika i poruszająca go do głębi“...
„To prawdziwe silva rerum aegrotarum, album niezdrowia współczesnej Polski, spowiedź dziesięciu lekarzy, którzy o swej kilkunastoletniej lub często dłuższej praktyce opowiadają już to z tragicznym patosem, lub to z cwaniackim humorem, częściej na ponuro. Czytelnik od pierwszych stron tej niesamowitej książki zagląda w otchłań ludzkiego cierpienia ubezpieczonych i jeszcze bardziej bezbrzeżnego nieubezpieczonych... Zagadnień poruszonych w tej książce taka moc, że omówić je, to napisać nową książkę... Mimo wszystkich zastrzeżeń, jakie społeczeństwo musi mieć do ubezpieczalni, trudno zaprzeczyć pożyteczności tej instytucji. W bardzo wielu wypadkach stwierdzają i lekarze i pacjenci przez ich usta, że bez ubezpieczalni nie byłoby mowy o dłuższym pobycie w szpitalu lub leczeniu w sanatorium, o naświetlaniach lampą kwarcową, masażach, kosztownych zastrzykach i wszelkich tych zabiegach, które prywatnych kosztują i tysiące. Tembardziej należy ubolewać, że pracownicy rolni zostali jednak pozbawieni pomocy lekarskiej — a na wsi znacznie gorzej, niż w mieście... Cierpienia ludności wiejskiej to najbardziej wstrząsająca część książki“.
„Każdy z autorów, do głębi ludzkiego serca poruszony niedolą otaczających go biedaków, przemawia do wyobraźni i do duszy czytelnika, stara mu się unaocznić bezmiar nieszczęścia, w jakim niektóre kategorje ludzi tkwią dotychczas. Książka cała to jedna wielka prawda o życiu, to apel do społeczeństwa a zarazem i oskarżenie. Oby ten apel znalazł jaknajszersze echo i doprowadził do pożądanych zmian“.