drżał na samą myśl, ale sprawiedliwy, przyjmował to ostrzeżenie jako łaskę Boga. Ja również widziałem we śnie to drzewo, więc stary, wiekiem złamany, czekam spokojnie końca.
Mówiąc o przeszłości, chciałbym wam opowiedzieć wiele, wiele rzeczy, ale lepiej zostawię to, a opiszę wam skromne, jednostajne życie, jakie wiedliśmy w naszej wiosce. Latem, my dzieci, spędzaliśmy dnie całe na łąkach, w lesie, pilnowaliśmy stad naszych, radości było wówczas niemało; zima zaś przynosiła nam inne, spokojniejsze rozrywki. Często zbieraliśmy się w chacie starego Jakóba d’Arc, wielki ogień płonął na kominie, śpiewaliśmy, graliśmy w gry, lub późno w noc słuchaliśmy opowiadań starych wieśniaków
Pewnej zimowej nocy, zebraliśmy się razem, zima była wyjątkowo ostra i pamięć o niej na długo pozostała.
Straszny wicher wył na dworze; ale mnie sprawiało to przyjemność, gdyż siedząc w miejscu zacisznem i ciepłem, odgłos burzy jest jakby muzyką: a nam ciepło i wesoło było przy wielkim ogniu, śpiewaliśmy i gawędzili do dziesiątej, to jest do wieczerzy, na którą dano doskonałą fasolę i chleb z masłem. Mała Joasia