Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/31

Ta strona została przepisana.
— 32 —

staje się plagą w naszym. Każdy dziedzic i dzierżawca, stara się wypalić na wódkę całe swoje zboże, swoich chłopów, a często nawet zakupuje skąd inąd, nie zostawując jak tylko na potrzeby do nowego żniwa. Nieurodzaj wypadnie, wszystkie spichrze mają wódki dosyć, a zboża nic, albo bardzo mało. I tak, rok 1826[1] głodny, sprzątając krocie ludności chłopskiéj i żydowskiéj wymarłéj z głodu, pokazał dobroć spekulacyj browarowych. Byłoby powinnością rządu, wglądać w te nadużycia szlachty; ale co to moskalowi szkodzi, że zginie kilka set tysięcy Lachów. Panowanie nad nimi gruntuje się przez to, on na to miejsce zawojuje kilka milionów Persów lub Czerkasów, i ludność państwa nie zmniejszy się. A nasza szlachta, aby miała za co kupić kocz lub faeton, aby miała czém forsować na sejmikach, za co balować i stroić się, gotowa poświęcić ludnosć wsi całych, dzika i niebaczna na własną nawet stratę, bo któż na nią będzie pracował?»

«Dosyć Janie, dosyć. Ty mnie rozdzierając serce, wyrywasz najważniejsze projekta ekonomiczne; zawsze jednak ty miałeś zemną racyą, i podobno ją zawsze mieć będziesz. Ja chciałem urządzić mój browar, ażeby w nim na tydzień wypalano ośmdziesiąt purów zboia, ale teraz poprzestanę na dwudziestu; to nie będzie za wiele. Oj pamiętam ja do-

  1. Nie był to rok 1826, lecz 1823. Autor pozwolił sobie chybić nieco w dacie.