Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/37

Ta strona została przepisana.
— 38 —

łóżka karafkę gorzałki i czarkę, które postawiła na stole obok bułki chleba jęczmiennego, nazywającego się rogojczem, który chłopi litewscy ledwo tylko mieć mogą na festyny takie jak chrzciny i wesela, i kawał masła owoc oszczędności wielu tygodni; napiła się sama i ofiarowała Wincencie, ta przyłożyła czarkę do ust i odesłała w koléj.
«Panienka nie pije, rzekła Pietrajciowa, ale ja nie chcę nawet prosić, bo wiem, że panienki wszystkie tego nie lubią. Nam biednym chłopkom to nic nie szkodzi, owszem jest bardzo dobre. Lecz panicz dobrodziéj, mówiąc do pana Sędzica w którego ręku była czarka, będzie łaskaw wypić do dna; do dna paniczeńku, nie ustąpię.» Kilka sąsiadek przychodzących nawiedzić położnicę, powiększyło grono biesiadników; każda z nich przyniosła mały dar, składający się z kilku jaj, bułki rogojcza, flaszki gorzałki i t. p.
Najstarsza wiekiem kobieta we wsi, służąca za akuszerkę wszystkim będącym w połogu, przyniosła na czystéj poduszce pożyczonéj ze dworu, nowo narodzone dziecko, i prezentowała je przyszłym matce i ojcu chrzesnym.
«Jak jéj dasz na imie» pytała Wincenta Pietrajciowéj.
«Dzisiaj świętéj Anny, rzekła jedna z sąsiadek, trzeba ją ochrzcić Anną.»
«Ale ona się urodziła wczoraj; wczoraj było jakieś imie męskie. Otoż na pamiątkę naszéj panienki, która jest tak dobrą dla nas wszystkich bie-