Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/53

Ta strona została przepisana.
— 54 —

poniżającego obrzędu, uniknęli go zręcznie robiąc lekki ukłon zdaleka, i powiadając swe nazwiska, bo jeszcze znani nie byli.
Gdy już salony napełnione były gośćmi, pani marszałkowa X... otoczona orszakiem swych rezydentek, weszła na pokoje i przywitała dygiem jeneralnym całe zgromadzenie.
W kilka minut, lokaj galonowany, Francuz, otwierając podwoje sali jadalnéj, ogłosił śniadanie, mówiąc po francuzku: Madame la comtesse est servie. Wszystko się ruszyło poczepione w pary, poprzedzone przez panią marszałkową i pana prezydenta.
Ażebym nie nudził czytelnika wyliczaniem blasku i okazałości, powiem ogólnie, że bogacze Litwy nie ustępują w niczém bogaczom innych narodów w guście i przepychu. Ich salony są dekorowane sztuką najpierwszych mistrzów krajowych i zagranicznych. Ich stoły łamią się pod ciężarem srebra, kryształów i porcelany, a kucharze sprowadzeni z Paryża i Londynu, mają z czego w kraju tak obfitym jak Litwa, zaspokoić wykwintność najtrudniejszych w gastronomii.
Pani marszałkowa, stosując się do okoliczności, była bardzo ugrzecznioną, raczyła nawet kilka razy zniżyć się do przemówienia po polsku, bo jéj język zwyczajny jest francuzki.
Pan marszałek trzymał nić konwersacyi i nie przestawał wyliczać dobrodziejstw, jakich Litwa doznaje pod łaskawém panowaniem najmiłościw-