postanowili więc zemscić się. Żmudzin pierwszy zaczął głośną konwersacyą ze swym towarzyszem, w żmudzkim języku, który nie różni się tylko dyalektem od litewskiego.
Pani marszałkowa baczna na to, «panowie od granic Żmudzi?» rzekła z wyrazem nieukontentowania.
Żmudzin: «Tak jest, ja jestem nawet z głębi Żmudzi.»
Pani marszałkowa: «To dziwna że pan tak dobrze mówi po polsku; ale zawsze jednak miły jest panu jego język krajowy żmudzki.»
«Toutes les langues sont celles des hommes, par conséquent, bonnes à s'en servir, et il n'est dû qu'aux nigauds (mówiąc te słowa z przyciskiem) de donner la préférence aux uns, au détriment des autres[1],» odrzekł jéj Żmudzin po francuzku.
«Ach ja nieszczęśliwa! nous sommes trahies[2], rzekła do swojéj siostry. Qui est ce qui pouvait s'en douter?» spazmy ją porwały, pan marszałek i cała świta pospieszyli na ratunek, odniesiono do łóżka; doktor nadworny użył całéj swéj sztuki na otrzeźwienie.
Gdy oczy otworzyła, «zawszem mówiła temu