Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/7

Ta strona została uwierzytelniona.
– 8 –

wszystko dla mnie było nowém; musiałem się więc uczyć wszystkiego, uprawy roli, zasiewu i co tylko należy do gospodarstwa. Przy tém zatrudnieniu czas mi szybko upływał, tak żem się nawet nie spostrzegł że byłem samotny; lecz od dziś dnia czuję że samotność będzie dla mnie ciężarem... Łaskawi sąsiedzi (zwracając się do braci, dla pokrycia prawdziwego znaczenia ostatnich słów), pozwolą podzielać z nimi wolne momenta.»
«Czy pan myśliwy?» pytał jeden z braci.
«Nie jestem passyonowanym, ale lubię tę zabawę.»
«Masz pan psy gończe?»
«Jeszczem o tém nie myślał.»
«My mamy dwie swory młodych, które nam nie są potrzebne. Jeżeli to może zrobić panu przyjemność, ofiaruję mu imieniem nas wszystkich.» Inni bracia potwierdzili skinieniem głowy, a młodsza siostra, która dotąd nie podnosiła oczu, spojrzała wzrokiem ukontentowania na brata, który robił ofiarę panu Sędzicowi.»
«Bardzo wam dziękuję, szanowni sąsiedzi, rzekł Sędzic,» i w tém uściskał wszystkich braci.
Po rozmowie mało znaczącéj, jak naprzykład, o urodzajach tegorocznych, o porze roku, starsza siostra proponowała przechadzkę w ogrodzie. Każdy z młodych ludzi zabrał swoję fajkę, i poprzedzeni przez kobiety, wyszli wszyscy do ogrodu, stykającego się z częścią domu obróconą na południe. Pod oknami był ogród kwiatowy, które-