Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/91

Ta strona została przepisana.
— 92 —

steczku Janiszkach. Tam siedząc przez czas niejaki otoczył się dworem adjutantów i pochlebców, na których zdał zupełnie interesa służby, a sam grał tylko w karty. Trzeci dzień temu jeden oddział Moskali złożony z ośmiuset ludzi, zbliża się pod Janiszki, gdzie nie napotykając żadnych patrolów, ani żadnéj przedniéj straży, wpada na śpiących powstańców, morduje jednę część a innych zabiera do niewoli; sam pan hrabia dowodzący wpadł najpierwszy na konia i uciekł ze swoją switą. Z całego 2,000 oddziału, nie wyszło stu ludzi. Sądź, jakie to nieszczęście w samych początkach powstania, jak to może zniechęcić wszystkich! Stracono tyle walecznéj szlachty, ktora mogła oddać znaczne posługi krajowi, i stracono nie zabiwszy ani jednego Moskala. Ci którzy z tamtąd uszli, krzyczą na zdradę, przywodząc na dowód to, że pan hrabia T. w przejezdzie jakiejś pani generałowéj rosyjskiéj przez Janiszki, udającej się do Peterzburga, zatrzymał się przez czas długi, przesiadywał ciągle u niéj, fetował, a kiedy wyjeżdzała, przepuszczał ją sam jeden aż do Mitawy, gdzie byli Moskale. Zdarzenie to, opowiadane jednosłownie przez wszystkich, rzuca wielkie pozory; należałoby aby rząd rewolucyjny zajął się indagacyą; ale że to pan hrabia, więc nic z tego zapewne nie będzie.»
Pan Sędzic do Żmudzina:
«Tak przyjacielu, zdradzają nas magnaci, jedni z namysłem i planem, inni przez niedołężność; o-