Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/97

Ta strona została przepisana.
— 98 —

w żywność i amunicyą, pozwalając przejść przez swój kraj przeszło mil trzydzieści, ażeby nam zaszedł z tyłu, pomimo przyrzeczonéj neutralności, dzisiaj nas trzyma jak swoich więźniów, otoczonych wojskiem i działami. Takie to jest słowo i zobowiązanie się ukoronowanych łotrów! Nie wiemy co się z nami daléj stanie. Nikczemny Giełgud odebrał acz późne nagrodę za swoje czyny; został zabity na ziemi pruskiéj przez pewnego Skulskiego, adjutanta 8° pułku piechoty liniowéj. Czemuż tego nie zrobiono przed, albo zaraz po Litwie pod Wilnem? w owym czasie śmierć jego użytekby nam zrobiła, a dzisiaj nic.»
Sędzic do Żmudzina.
«Wyleczyłem się z ran zupełnie, brakuje mi tylko lewéj ręki i prawéj nogi, którą zastąpiono szczudłem z drzewa. Moskale szanują moje kalectwo, otrzymałem zapewnienie na pismie, że mogę na zawsze pozostać w domu, i że nigdy o nic zaczepianym nie będę. Jutro mój ślub z Wincentą, rany moje zdały się powiększyć, i jeżeli to było podobieństwo, jej miłość. Anioł ten w ludzkiéj postaci zatrzymuje mnie przy życiu; bez niéj przy tylu boleściach ciała i duszy, pewnobym nie żył. Donoś co robicie w Prusiech, jakie macie projekta, i czy pozostaje cokolwiek nadziei? U nas wszystko kirem pokryte.»
Żmudzin do Sędzica.
«Ostatnia nadzieja sprawy naszéj upadła. Warszawa wzięta; wojsko w niéj byłe, weszło pod jene-