Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/99

Ta strona została przepisana.
— 100 —

kraina, dobrze urządzona, przemysł wielki, sztuki i rzemiosła w wysokim stopniu, ale czy to warte mojéj Zmudzi? Nie. — Dusza moja napróżno wyszukuje w pejzażach tutejszych podobieństwa do owych okolic Dubissy, Wenty, Niewiaży, Niemna. Tu piękne, ale tam czarujące; tu sztuka, dziecko potrzeby, sili się nad wydobyciem z łona ziemi potrzebnéj żywności; tam natura sama obfita wydaje wszystko za najlżejszém przyłożeniem ręki. Charakter Niemców powolny, wyrozumiały, robi z nich ludzi najprzyjemniejszych; obyczaje słodkie, edukacya gruntowna, nie owa salonowa, z której się tak pyszniono w naszym kraju, lecz oparta na dokładnéj znajomości potrzeb i poruszeń serca i duszy człowieka, stanowi ich rzetelną wyższość.
Co tylko najszczersza przyjaźń i czułość mieć w sobie może delikatnego, oni nas wszystkich bez wyjątku tém otaczają; nieszczęście nasze wyciska im łzy rzetelne.
Nigdy żaden z ukoronowanych nie odebrał tyle honorów, bracia po długiém niewidzeniu się nie uściskali się czuléj jak oni nas ściskają. Ludność cała miast największych wychodzi na spotkanie nasze o trzy mile i więcéj; każdy mieszkaniec sądziłby się nieszczęśliwym, gdyby nie mógł mieć choć jednego Polaka w swoim domu.
Dumny Polaku zamykaj dobrze twoje podróżne pudełko, bo inaczej znajdziesz całą twą ubogą i zdartą garderobę i bieliznę, zamienioną na nową, bo inaczéj obaczysz się właścicielem kiesy srebra