opiekunki, ale ciekawość przemogła i znowu otworzyła drzwi drugiego pokoju, a wtem: ach!.. wyleciał księżyc...
Powróciwszy z podróży, rozgniewała się opiekunka dziewczynki i stanowczo poleciła jej dom opuścić.
Ale i tym razem nieposłuszna uprosiła dla siebie przebaczenie, przysięgając, że będzie jej słuchała do końca życia.
Minął jakiś czas, znowu wyruszyła w drogę opiekunka, rozkazując nie otwierać drzwi ostatniego pokoju.
Dziewczynka była już wtedy młodą panienką i zdawałoby się, że rozsądek winien wziąć górę nad ciekawością.
Stało się jednak inaczej.
W pierwszych dniach samotności nie pomyślała nawet o nieposłuszeństwie względem swej przebaczającej opiekunki, ale gdy ta nie powracała, rzekła do siebie:
— Ach, jak tam musi być pięknie w tym tajemniczym pokoju! Coby tam takiego być mogło?...
Strona:Pani z niebios.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —