Posnęli wszyscy, a opiekunka zabrawszy dziecię, rzekła:
— Smuć się teraz tak, jak ja się smuciłam, gdyż wypuściła z drugiego pokóju mój księżyć!
I znikła.
Krzyk wszczął się na dworze królewskim, gdy spostrzeżono, że znów niema dzieciątka.
Powiedziano stanowczo, że piękna nie mówiąca ani słowa królewska żona jest okrutną czarownicą, pożerającą swe dzieci i, że teraz ukaraną być winna.
Stara królowa życzyła sobie, aby biedną matkę spalono na stosie, ale królewić tak tkliwie prosił matkę i błagał, obiecując nie opierać się już jej rozkazowi, jeśliby się to raz jeszcze zdarzyło, że i tym razem przebaczono młodej królowej, uważając ją jednak wciąż za czarownicę.
Minął rok, młoda małżonka spodziewała się znów dzieciątka.
Nieszczęśliwa drżała na myśl o tem, że znów stanie się to samo, co
Strona:Pani z niebios.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —