rowie wygłaszają w każdym przedmiocie: jedno bowiem zda się wam zawsze, a drugie nie szkodzi nigdy. Jeżeli wam się nie nada jedna strona, przerzucacie się na drugą, a zawsze z czystem sumieniem.
— To prawda, rzekł; i w ten sposób zawsze możemy powiedzieć z Dianą, który miał O. Bauny za sobą, wówczas gdy O. Lugo[1] był przeciw niemu:
Saepe premente Deo, fert Deus alter opem.
Gdy jeden Bóg opuści, drugi dopomoże.
— Doskonale, rzekłem; ale nęka mnie jedna trudność: mianowicie iż, polegając na jednym z waszych autorów i zaczerpnąwszy w nim jakieś dość swobodne mniemanie, można sie bardzo złapać, jeśli się spotka spowiednika który go nie podziela i który odmówi rozgrzeszenia, o ile się nie odmieni poglądów. Czy nie zaradziliście na to, mój Ojcze?
— Jak możesz wątpić o tem? rzekł. Nałożono im obowiązek rozgrzeszania penitentów mających mniemania prawdopodobne, pod grozą grzechu śmiertelnego, iżby temu nie uchybili. Wykazali to bardzo sumiennie nasi Ojcowie, między innymi O. Bauny tract. de penit. tract. 4, quaest. 13, pag. 83: Kiedy penitent (powiada) trzyma się prawdopodobnego mniemania, spowiednik ma go rozgrzeszyć, choćby nawet mniemanie jego było sprzeczne z mniemaniem penitenta.
- ↑ Lugo, hiszpański jezuita, profesor teologii w Rzymie (1583—1642).