ściągnąć do siebie, musimy iść do nich; inaczej porzuciliby nas; staliby się gorsi i opuściliby nas zupełnie. I dlatego aby ich zatrzymać, kazuiści nasi zważyli błędy właściwe każdemu stanowi i ustanowili zasady tak łagodne (nie obrażając wszelako prawdy), iż każdy chyba może się z niemi pogodzić. Głównem bowiem dążeniem naszego Towarzystwa, powziętem dla dobra religii, jest nie odstręczać nikogo, aby nikogo popychać do rozpaczy.
Mamy tedy zasady dla wszystkich: dla beneficyatów, dla księży, dla zakonników, dla szlachty, dla sług, dla bogaczy, dla kupców, dla bankrutów, dla nędzarzy, dla dewotek i kobiet światowych, dla żonatych i dla rozpustników. Słowem, nic nie uszło naszej przezorności.
— To znaczy, rzekłem, że istnieją zasady dla duchowieństwa, dla szlachty i dla pospólstwa. Chętnie pragnę ich posłuchać.
— Zacznijmy, rzekł Ojciec, od beneficyatów. Wiesz jaki dziś handel uprawia się beneficyami, tak iż, gdyby polegać na tem co pisał św. Tomasz i dawni Ojcowie, niejeden w Kościele winny byłby grzechu symonij. Dlatego wielce potrzebnem było, aby nasi Ojcowie złagodzili roztropnie te sprawy, jak cię o tem pouczą słowa Walencyi, jednego z czterech bydląt Eskobara. Jestto zakończenie drugiej rozprawy w której podaje różne sposoby, a oto najlepszy, mojem zdaniem; patrz str. 2042 tomu III: Jeśli kto daje dobro doczesne za dobro duchowe (to znaczy pieniądze za urząd duchowny) i daje te pieniądze jako cenę duchownego urzędu, jestto oczywista symonia.
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/137
Ta strona została przepisana.