tę naukę O. Bauny, przedkładając ją sędziom wraz z pismami jednego z waszych Ojców, pod którym studjował problematy sumienia i który uczył go tego samego. Na co p. Montrouge, przełożony trybunału, wydał wyrok, orzekając: Iż nie jest zdania, aby, na podstawie pism tych Ojców, zawierających naukę występną, zgubną, sprzeczną wszystkim naturalnym, boskim i ludzkim prawom, zdolną podkopać wszelką rodzinę i uprawnić wszelką kradzież domową, godziło się uniewinnić oskarżonego. Jest natomiast zdania, aby tego zbyt posłusznego ucznia ochłostać ręką kata pod bramą kolegium, który-to kat spali pisma tych Ojców traktujące o kradzieży; im zaś ma być wzbronione pod gardłem głosić nadal taką naukę.
Czekano następstw tego wyroku, który spotkał się z wielkiem uznaniem, kiedy zdarzył się wypadek który spowodował odłożenie procesu. Tymczasem więzień znikł, nie wiadomo jak, i nie było już mowy o tej sprawie; tak zatem Jan Alba wyszedł z więzienia, nie zwróciwszy naczynia. Oto, co nam opowiedziała ta osoba, dodając, iż wyrok pana de Montrouge znajduje się w regestrach w Châtelet, gdzie każdy może go odczytać. Ubawiliśmy się tą opowiastką.
— Co ty mi za dzieciństwa powiadasz? rzekł Ojciec. Cóż to wszystko ma znaczyć? Ja tu mówię o maksymach
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/146
Ta strona została przepisana.