bija zdradziecko, choćby to było z tyłu albo z zasadzki: Licet per insidias aut a tergo percutiat. I, w tym samym traktacie, n. 56: Jeśli kto zabija swego wroga, z którym pojednał się z przyrzeczeniem nie dybania na jego życia, nie znaczy to bezwarunkowo aby go zabił zdradziecko, chyba że zawiązała się między nimi bardzo ścisła przyjaźń, arctior amicitia.
Widzisz tedy, iż nie wiesz nawet co te terminy znaczą, a mimo to rozprawiasz jak doktor.
— Wyznaję, rzekłem, że to jest dla mnie nowe: dowiaduję się z tego określenia, że nikt nigdy nikogo nie zabił zdradziecko, nie zabija się bowiem nikogo innego jak tylko wroga. Ale, jakbądź się rzeczy mają, czy wolno, wedle Sancheza, zabić bez skrupułu, nie mówię już zdradziecko, ale jedynie z tyłu lub z zasadzki, potwarcę który ściga nas przed sądy?
— Owszem, odparł Ojciec, ale kierując dobrze intencyę: zapominasz zawsze o najważniejszem. Toż samo utrzymuje Molina, tom IV, tr. 3, disp. 12. A nawet, wedle uczonego Reginalda, ks. XXI, cap. 5, n. 57: Można też zabić fałszywych świadków, których podżega przeciwko nam. A wreszcie, wedle naszych wielkich i sławnych Ojców Tannera i Emanuela Sa, można tak samo zabić fałszywych świadków i sędziego, jeśli jest z nimi w porozumieniu. Oto
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/159
Ta strona została przepisana.