— Doprawdy, Ojcze, nie myślałem aby był tak surowy!
— Jest nim kiedy trzeba, odparł; ale też ten uczony kazuista, zauważywszy iż do lichwy popycha jedynie chęć zysku, powiada na tem samem miejscu: Nie mało tedy wygodziłoby się ludziom, gdyby, zabezpieczając ich od złych następstw lichwy i wraz od grzechu będącego ich źródłem, dało się im, zapomocą jakiegoś dobrego i rzetelnego użytku, sposób czerpania tyleż i więcej zysku ze swoich pieniędzy, ile się czerpie z lichwy.
— Bezwątpienia, Ojcze, wówczas lichwa zanikłaby zupełnie.
— I dlatego, rzekł, stworzył on powszechną metodę dla osób wszelkiego stanu: szlachty, prezydentów trybunału, rajców, etc., i tak łatwą, iż polega jeno na użyciu pewnych słów, które trzeba wymówić pożyczając pieniądze, i w następstwie których można z tych pieniędzy czerpać zysk, bez obawy aby był lichwiarski, jakim byłby niewątpliwie, gdyby go czerpać inaczej.
— I jakież są te tajemnicze słowa, Ojcze?
— Oto one, rzekł, w dosłownem brzmieniu; wiesz bowiem że ułożył swoją Sumę grzechów po francusku, aby go wszyscy rozumieli, jak powiada w przedmowie. Osoba, którą proszą o pieniądze, odpowie jak następuje:
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/178
Ta strona została przepisana.