do kwestji Łaski, poruszonej w pierwszych Prowincjałkach, ale jakże inaczej: przedmiot świetnej djalektyki mózgu staje się głęboko czutą prawdą serca.
Pierwszy List do mieszkańca prowincji wywołał nieopisane wrzenie. Kanclerz Seguier wzburzył się nim tak, iż podobno musiano mu siedm razy krew puszczać. W dziesięć dni potem, uwięziono księgarza Port-Royalu, opieczętowano drukarnię. Nazajutrz po opieczętowaniu, ukazał się drugi list, po nim trzeci, czwarty i następne, drukowane, rozpowszechniane z nieopisaną zręcznością, urągając wszelkim śledztwom i prześladowaniom. A poważni samotnicy z Port-Royal śmiali się serdecznie — może pierwszy raz w życiu — czytając te klejnociki wykwintnej a miażdżącej ironji, i bawiąc się zdumieniem, wściekłością swoich prześladowców. Dwór, salony, Paryż nie mówią o niczem innem.
Bezpośredni cel pierwszej Prowincjałki — wstrzymanie ponownego potępienia Arnaulda — zawiódł: właśnie Pascal kończył drugi list, kiedy go powiadomiono o skazaniu stu trzydziestoma głosami przeciw dziesięciu. Wykluczony z fakultetu, Arnauld, nie chcąc się ukorzyć, ukrył się aby uniknąć Bastylji. Pascal nie składa pióra. Nie mogąc zapobiedz Cenzurze, stara się ją zbagatelizować: „To nie są dysputy teologji, mówi, ale teologów“. Istotnie; toteż, gdyby Prowincjałki kręciły się całe koło tego tematu, wówczas, mimo talentu pisarskiego autora, nie ostągnęłyby tej doniosłości jaką posiadają.
Ale pomiędzy jansenizmem a jezuitami, było coś
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/19
Ta strona została przepisana.