Ukazałem ci tedy środki do osiągnięcia zbawienia dość łatwe, pewne i dość obfite; ale nasi Ojcowie pragnęliby aby ludzie nie poprzestawali na owym pierwszym stopniu, polegającym na tem aby robić tylko to, co ściśle potrzebne do zbawienia. Ponieważ dążą bez przerwy do większej chwały bożej, chcieliby skierować świat do bardziej nabożnego życia, że zaś ludzie światowi stronią zazwyczaj od dewocyi wskutek dzikiego obrazu jaki im wszczepiono w tej mierze, Ojcowie nasi uważali za niezmiernie ważne usunąć tę pierwszą przeszkodę. O. le Moine nabył w tym zakresie wielkiej sławy książką Łatwa Dewocya, napisaną w tym celu; maluje w niej obraz dewocyi zupełnie uroczy. Nigdy nikt nie zgłębił jej tak jak on: oceń to z pierwszych słów tego dzieła: Cnota nie objawiła się jeszcze nikomu, i nie posiadamy jej trafionego portretu. Nic dziwnego, że tak mało ludzi kwapi się drapać na jej skałę. Uczyniono z niej złośnicę, która miłuje jeno samotność; przydano jej za towarzyszkę ból i trud; uczyniono ją wreszcie nieprzyjaciółką igraszek i zabaw, będących kwiatem radości i zaprawą życia. Tak mówi na str. 92.
— Ależ, mój Ojcze, wiem wszelako, że istnieją wielcy święci, których życie było nadzwyczaj surowe.
— To prawda, odparł; ale też bywali zawsze dworni święci i ludzie pobożni pełni ogłady, wedle tego Ojca, str. 191. Zajrzyj na str. 86,
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/203
Ta strona została przepisana.