nieświadomość zasad religii, utrzymując naprzykład, iż można być zbawionym nie ukochawszy Boga ani razu w całem życiu, ten ktoby zadrwił z ich próżności i niewiedzy, poszedłby w tem za przykładem Jezusa Chrystusa.
Pewien jestem, moi Ojcowie, że te święte przykłady wystarczą aby was przekonać, iż śmiać się z błędów i szaleństw ludzkich nie jest to zgoła sprzeczne z postępowaniem świętych. Inaczej trzebaby potępić wielkich doktorów Kościoła którzy się posługiwali tą bronią, jako to św. Hieronim w swoich listach[1] i pismach przeciw Jowinianowi, Wigilancyuszowi, Rufinowi i Pelagianom, Tertulian w swojej Apologetyce[2] przeciw szaleństwom bałwochwalców; św. Augustyn[3] przeciw mnichom afrykańskim którzy nazywali się Kudłaczami; św. Ireneusz przeciw gnostykom; św. Bernard[4] i inni Ojcowie Kościoła, którzy, bywszy naśladowcami Apostołów, powinni być przedmiotem naśladowania dla wiernych przez cały ciąg wieków, ile że — cobądź by ktoś o tem mówił — są oni prawdziwym wzorem dla Chrześcijan, nawet dzisiejszych.
Nie sądziłem tedy, abym pobłądził, idąc za nimi. Dostatecznie to już chyba wykazałem; dodam tedy w tym przedmiocie jedynie te wyborne słowa Tertuliana[5], które usprawiedliwiają całe moje postępowanie: