zarzucam wam iż lękacie się sędziów, ale iż lękacie się tylko sędziów. Za to was potępiam, w ten sposób bowiem Bóg jest, w waszych oczach, mniejszym nieprzyjacielem zbrodni niż ludzie. Gdybyście powiedzieli, iż można zabić potwarcę wedle ludzi ale nie wedle Boga, mniej byłoby to gorszące. Ale kiedy twierdzicie, iż to co jest zbyt zbrodnicze aby znalazło pobłażanie w oczach ludzi, jest niewinne i sprawiedliwe w oczach Boga, który jest samą sprawiedliwością, czyż tem okropnem tak przeciwnem duchowi bożemu przekształceniem nie ukazujecie całemu światu, iż jesteście śmiali wobec Boga a lękliwi wobec ludzi? Gdybyście chcieli szczerze potępić te mężobójstwa, utrwalilibyście prawo boże które ich zabrania; a gdybyście się ośmielili wręcz je przyzwolić, uczynilibyście to otwarcie wbrew prawom Boga i ludzi. Ale, ponieważ chcieliście je przyzwolić nieznacznie i podejść Trybunały czuwające nad publicznem bezpieczeństwem, rozdzieliliście chytrze swoje maksymy, twierdząc z jednej strony: Iż wolno jest w teoryi zabić za obmowę (do was bowiem należy teoretyczne rozważanie rzeczy), a z drugiej strony ogłaszając tę luźną zasadę: Iż co jest dozwolone w teoryi, dozwolone jest również w praktyce. Cóż bowiem napozór obchodzi Państwo owo ogólne i oderwane twierdzenie? I tak, utrwaliwszy, każdą oddzielnie, owe dwie mało podejrzane zasady, oszukaliście czujność Trybunałów: wystarczy bowiem skupić w jedno te dwie maksymy, aby wyciągnąć z nich wniosek do którego zmierzacie, iż można zabijać w praktyce za prostą obmowę.
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/306
Ta strona została przepisana.