rozdz. XXI: Bóg, powiada, uczynił kilka wyjątków od tego powszechego zakazu zabijania, czy to przez prawa które ustanowił dla tracenia zbrodniarzy, czy też przez szczególne rozkazy, którymi uprawniał niekiedy zabicie niektórych osób. I kiedy się zabija w tych wypadkach, to nie człowiek zabija, ale Bóg, którego człowiek jest jedynie narzędziem, jak miecz w tęku tego kto go trzyma. Ale, poza temi wypadkami, ktobądź, zabija, winien jest mężobójstwa.
Pewnem tedy jest, moi Ojcowie, że Bóg sam ma prawo odejmować życie, że wszelako, ustanowiwszy prawa dla uśmiercania zbrodniarzy, uczynił królów albo Republiki piastunami tej władzy. Uczy nas o tem św. Paweł, kiedy, mówiąc o prawie monarchów nad życiem człowieka, wywodzi to prawo z nieba, i powiada: Iż nie napróżno noszą miecz, skoro są sługami Boga dla wypełniania jego pomsty na winnych.
Ale, dawszy im to prawo, Bóg zniewala ich aby je wykonywali tak jakby czynił on sam, to znaczy sprawiedliwie, wedle słów św. Pawła w tem samem miejscu: Nie ustanowiono władców aby byli groźni dla dobrych, jeno dla złych. Kto nie chce drżeć przed ich potęgą, winien jeno dobrze czynić: są bowiem pełnomocnikami Boga dla dobrego. A zastrzeżenie to nietylko nie obniża ich władzy, ale, przeciwnie, podnosi
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/314
Ta strona została przepisana.