zgoła bez sumienia aby głosić tak haniebną naukę; ale trzeba być gorszym od czarta, aby ją podsuwać Ojcu Bauny. Wierzaj, czytelniku, iż niema ani śladu, ani znaku czegoś podobnego w całej jego książce. Któżby nie uwierzył że ludzie przemawiający tym tonem mają prawo do oburzenia, i że w istocie oczerniono niesłusznie O. Bauny? Czyście kiedy powstali przeciw mnie w silniejszych wyrazach? I w jaki sposób ośmieliłby się ktoś mniemać, iż ustęp ten znajduje się dosłownie w miejscu które przytoczono, wówczas gdy wy powiadacie iż niema ani śladu czegoś podobnego w całej książce?
W istocie, moi Ojcowie, oto sposób zyskania wiary, dotąd póki wam ktoś nie odpowie, ale też sposób stracenia wiary na zawsze po tej odpowiedzi. Tak oczywistem bowiem jest żeście kłamali wówczas, iż dziś, bez najmniejszej trudności, uznajecie w swoich odpowiedziach, że ta maksyma znajduje się u O. Bauny w przytoczonem miejscu; a najcudowniejsze jest to, iż ta nauka tak ohydna przed dwunastu laty jest obecnie tak niewinna, iż, w waszem dziewiątem szalbierstwie, str. 10, oskarżacie mnie o nieuctwo i złośliwość z jaką zaczepiam O. Bauny o mniemanie, którego Szkoła nie potępia.
Jakież to wygodne, moi Ojcowie, mieć sprawę z ludźmi którzy mówią raz czarno raz biało! Wystarczy mi waszego świadectwa aby was pognębić; trzeba mi bowiem wykazać jedynie dwie rzeczy: raz że ta zasada jest nicwarta, powtóre
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/345
Ta strona została przepisana.