wam bezzwłocznie mentiris impudentissime dobrego Ojca kapucyna. Zbyt długo już oszukujecie świat i nadużywacie wiary, jaką pokłada w waszych szalbierstwach. Czas zwrócić dobrą sławę tylu spotwarzonym osobom. Jakaż bowiem niewinność może być tak powszechnie uznana, aby nie poniosła jakiegoś uszczerbku przez tak śmiałe oszczerstwa Towarzystwa rozpowszechnionego po całej ziemi, które, pod nabożną suknią, kryje dusze tak bezbożne, iż zbrodnie takie jak oszczerstwo popełnia się tam nie wbrew zasadom, ale zgodnie z zasadami?
Tak więc, nikt mnie nie potępi, iż zniweczyłem wiarę jaką mógłby ktoś w was pokładać; toć sprawiedliwsza jest zachować tylu osobom, któreście osławili, reputacyę pobożności, której nie powinny były utracić, niż wam zostawiać reputacyę szczerości, której nie warci jesteście posiadać. Że zaś jedno nie było możliwe bez drugiego, jakże ważnem było ukazać światu, kim jesteście! To właśnie zacząłem czynić; ale wiele czasu trzeba aby dokończyć. Świat ujrzy to wreszcie; i cała wasza polityka, moi Ojcowie, nie zdoła was tu ubezpieczyć; wszystkie bowiem wysiłki aby temu przeszkodzić ujawniłyby jedynie najmniej przenikliwym żeście się zlękli i że, czując we własnem sumieniu to wszystko co wam miałem powiedzieć, poruszyliście wszystkie sposoby aby to odwrócić.