Chrystus, czyż nie uznałem wyraźnie że Chrystus umarł dla tych potępionych, że zatem fałszem jest iż umarł jedynie dla samych wybranych, co jest potępione w piątem twierdzeniu? To pewna, mój Ojcze, nie rzekłem nic, coby mogło wypaść na korzyść tych bezbożnych twierdzeń, któremi brzydzę się z całego serca. I, gdyby nawet Port-Royal je uznawał, oświadczam iż nie możecie stąd wyciągać żadnego wniosku przeciw mnie, ponieważ, Bogu dzięki, jestem związany na ziemi jedynie z katolickim, apostolskim i rzymskim Kościołem, w którym chcę żyć i umierać, w spójni z papieżem, jego najwyższą głową, poza którym-to Kościołem jestem przeświadczony że niema zbawienia.
Cóż poczniecie z kimś, kto mówi w ten sposób? Z której strony mnie zaczepicie, skoro ani moje słowa ani pisma nie nastręczają żadnego pozoru waszym oskarżeniom o herezyę, ukrycie zaś moje osłania mnie przed waszemi pogróżkami? Czujecie, iż gromi was niewidzialna ręka, która czyni wasze zbłąkania widzialnemi całemu światu. I napróżno silicie się ugodzić mnie w osobie tych, których uważacie za moich druhów. Nie lękam się was ani dla siebie, ani dla nikogo innego, nie będąc związany ani z żadnem Zgromadzeniem, ani z żadną postronną osobą. Wszystkie wasze wpływy daremne są wobec mnie. Niczego nie spodziewam się, ani nie lękam się od świata; nie pragnę odeń niczego, nie trzeba mi, Bogu dzięki ani niczyjego mienia ani poparcia. Tak więc, moi Ojcowie, umykam się wszystkim waszym napaściom. Nie chwycicie mnie z żadnej strony. Możecie dosięgnąć Port-Royal,
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/391
Ta strona została przepisana.