Kto uwierzy, aby Epikurejczycy, którzy przeczyli boskiej Opatrzności, czuli potrzebę modlitwy? oni, którzy mówili, że zniewagą dla Boga jest zwracać się doń w naszych potrzebach, jakgdyby był zdolny troszczyć się i myśleć o nas?
A wreszcie, jak wyobrazić sobie, aby bałwochwalcy i bezbożnicy, mieli, w każdej pokusie która popycha ich do grzechu, to znaczy nieskończoną ilość razy w życiu, chęć modlenia się do prawdziwego Boga którego nie znają, aby im dał prawdziwe cnoty, których nie mają świadomości?
— Owszem, rzekł Ojciec stanowczo, twierdzimy to; raczej niżbyśmy mieli przyznać, iż człowiek grzeszy bez świadomości złego i pragnienia dobrego, będziemy utrzymywać, iż wszyscy — ci bezbożni i niewierni także — mają, za każdą pokusą, owe natchnienia i pragnienia. Nie zdołasz mi bowiem dowieść, pzynajmniej zapomocą Pisma św., aby było przeciwnie.
Wmięszałem się i rzekłem: Jakżeto, mój Ojcze? Trzebaż uciekać się do Pisma św., aby wykazać rzecz tak jasną? To nie jest rzecz wiary, ani nawet rozumowania. To fakt. Widzimy go, wiemy, czujemy.
Na to jansenista, trzymając się w granicach zakreślonych przez Ojca jezuitę, rzekł: — Jeżeli, Ojcze, godzisz sie ulec jedynie Pismu, zgoda; ale przynajmniej nie opieraj się mu. Napisane jest, iż Bóg nie objawił swoich praw poganom, i że pozwolił
Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/93
Ta strona została przepisana.